świat semisofta – Toni Kris Line
Będąc naturą przekorną – postanowiłam więc nie iść na łatwiznę i recenzje tych konstrukcji być może ukażą się tutaj, ale…za jakiś czas. Ja zaś skwapliwie skorzystałam z nadarzającej się okazji i postanowiłam zmierzyć się (dosłownie i w przenośni) z semisoftem. Wybór padł na Toni – biustonosz, którego górna część miseczki jest szczodrze wyposażona w hafty, za czym zresztą nie przepadam.
Podejrzewam, że Toni miała chyba dobre przecieki odnośnie mojej osoby i mojego zdania na temat jej urody, ponieważ już podczas pierwszej przymiarki okazało się, że właśnie ta góra miseczki nie polubiła się z moim biustem nic a nic :(.
Wydawało jej się więc, że wygrała i miała pewnie nadzieję, że zrobiwszy mi na złość – grzecznie powędruje w powrotną drogę do Krisa.
Ja jednak byłam twarda i nieustępliwa.
“Postanowiłam napisać semisoftową recenzję? Postanowiłam! Czekaj, spryciaro, nie chciałaś mieć do czynienia ze mną, to zaraz trafi się biust, któremu ulegniesz!” – pomyślałam.
W ten sposób nasza kapryśnica powędrowała do jednej z moich klientek, pani Ilony i (pochlipując cichutko pod nosem, słyszałam! 😉 opuściła mój bra-przybytek, na dowód czego mam tę oto fotkę:
Oczywiście pani Ilona miała na sobie jeszcze bluzkę, gdy ode mnie wychodziła 😉
Minęło 1,5 miesiąca. Z moją klientką spotkałam się w ubiegły piątek, więc na gorąco donoszę Wam, co ustaliłam podczas naszej rozmowy i jak Toni się sprawowała.
Ogólny stan fizyczny stanika i stopień zużycia
Pani Ilona nosiła Toni przez 1,5 miesiąca. Biustonosz został w tym czasie uprany ręcznie cztery razy. Temperatura i sposób prania – zgodnie z zaleceniami producenta zamieszczonymi na wszywce. Po tym czterokrotnym zabiegu stanik nie zdeformował się, miski w dolnej części nie są pozałamywane i nie pozostały na nich ślady zagnieceń (tak bowiem czasem bywa z usztywnianymi miseczkami, że pozostają na nich trwałe zagniecenia).
Hafty oraz aplikacje na ramiączkach nie straciły zwartości, są nadal w świetnym stanie:
Dzianina obwodu nie jest pozaciągana, boczne fiszbiny też spisują się chwacko.
Lekko rozciągnięte zapięcie świadczy o tym, że biustonosz był używany co najmniej kilka razy, jednak nie jest ono duże, oceniam je na standardowe, tak zazwyczaj pracują zapięcia w dość ściśle dopasowanych obwodach. Niestety, w dolnej części zapięcia na długości ok 2 mm rozeszła się zgrzana krawędź. Została ona sprytnie “załapana” przez panią Ilonę, jednak ten fakt sprawił, że ogólny stopień zużycia i stan stanika oceniłam w skali od 1 do 10 na 9.
Wygoda i komfort użytkowania
Toni próbowała jednak robić na złość swojej nowej właścicielce. Przez pierwszych kilka dni już po dwóch godzinach pani Ilona odczuwała obwód stanika jako bardzo ścisły, wręcz dokuczliwy.
Po pierwszym praniu obwód zaczął na szczęście zachowywać się na tyle przyzwoicie, że “nosicielka” zapominała o staniku na długie godziny.
“Wcześniej często było tak, że pierwszą czynnością po przyjściu do domu było zdjęcie biustonosza. W Toni całkowicie zapominam, że mam na sobie stanik. Proszę sobie wyobrazić, że potrafię nawet zasnąć w niej przed telewizorem. Nigdy nie zdarzało mi się to w innych biustonoszach, ponieważ w pozycji leżącej zawsze uwierały mnie ich fiszbiny pod pachą. W przypadku tego stanika nie mam takiego problemu”- powiedziała.
Kłopotliwym, drapiącym i nieco drażniącym skórę okazał także się szew na dwóch warstwach haftów u dołu mostka (karczek stanika, okolice nad splotem słonecznym, to miejsce zaznaczyłam czerwoną strzałką).
Drapanie ustąpiło jednak po krótkim czasie, o ile pani Ilona sobie dobrze przypomniała – także po pierwszym-drugim praniu.
Dowiedziałam się też, że biustonosz, ponieważ jest obecnie najwygodniejszym stanikiem pani Ilony, zaliczył z nią nawet wyprawę rowerową, gdyż zapewnia całkiem przyzwoitą redukcję baunsu, ale o tym w kolejnym akapicie 😉
Stabilizacja biustu, podtrzymanie, kształt
Pani Ilona stwierdziła, że Toni jest pierwszym stanikiem, który potrafił poradzić sobie z niekontrolowanym falowaniem i podskakiwaniem jej biustu, także podczas wyżej wspomnianej wycieczki rowerowej. Podtrzymanie również oceniła na bardzo zadowalające. Kształt – zdecydowanie wysunięty do przodu, jednak nie regularnie krągły, a z zaznaczonym szczytem piersi. Biusty niepełne od góry i przybierające kształt miseczki mogą mieć nie po drodze z tym semi-softem, który od dołu wypracowuje ładną krągliznę, jednak od góry, gdzie duża część miseczki stanowi nieelastyczna koronka – Toni nie nada biustowi “sama z siebie” krągłego kształtu.
Pani Ilona chwali sobie jednak takie lekkie “noski”, ponieważ, jak sama stwierdziła “nie lubi epatować idealnymi kulkami, które według niej sprawiają wrażenie zbyt idealnego, wręcz sztucznego biustu”.
Opcje dodatkowe 😉
Pani Ilona zadała mi w pewnym momencie pytanie – a czy jakieś wkładki do staników u pani są? W czasie tego miesiąca trochę schudłam i miski w tym biustonoszu zrobiły się lekko pustawe. Widzę, że jest możliwość założenia wkładek, bo w staniku są na nie kieszonki.
Wkładki, jako, że przy domierzaniu pierwotnym nie były potrzebne, uznałam za zbędne i spoczęły w szufladzie “na wszystko” (szuflada mieści przedłużki, transparentne ramiączka, podwiązki itp do celów demonstracyjnych). Teraz zostały z niej wydobyte i z wielką pompą umieszczone w kieszonkach. Wkładki te nie są na szczęście zbyt “napakowane”, właściwie określiłabym je jako bardzo płaskie filety, jednak spełniły swoją rolę i pani Ilona znów mogła cieszyć się z tego, że miski w jej staniku są wypełnione w całości a brzeg miseczki przechodzi łagodnie w linię biustu.
Po wyjściu pani Ilony popadłam w zadumę. Prawdy i opinie koleżanek po fachu to cenna rzecz, zawsze były, są i będą dla mnie bardzo wartościowym źródłem informacji. Jednak niemniej ważne, a może nawet i ważniejsze są dla mnie opinie klientek, bezpośrednich “nosicielek”.
Pani Ilona i Toni sprawiły, że przekonałam się, iż nie należy pochopnie skreślać czegoś, czego się nie zna.
Bo każdy powinien dostać swoją szansę, stanik też 😉
4 komentarze
tfu.tfu
fantastyczna ta Toni, ale ja lubię takie bogate hafty a semisofty krisowe akurat bardzo lubię (choć fakt, to co miałam ścisłe było jakniewiemco, teraz bym pewnie brała większy obwód). niecierpliwie czekam na dalsze krisowe recenzje i uściski przesyłam 🙂
miss-alchemist
Lubię semi-softy krisowe, chociaż zwykle są nieco luźniejsze od softów i częściej robią noski mocno noskowate 😉 Ostatnio to poprawili, wydaje mi się, że miska jest odrobinkę płytsza w miejscu łączenia części miękkiej i usztywnianej, dzięki czemu kształt bardziej okrągły. A w niektórych semi-softach ta część miękka jest elastyczna, co jest fajne przy asymetrii, choć imo daje lekkie straty na podtrzymaniu.
W ogóle Kris Line jest chyba jedną z najszybciej rozwijających się marek na rynku, od jesieni mają być 60-tki w miskach chyba do P 😉
renulec
@Tfu.tfu, cieszy mnie, że my, kobiety mamy tak różnorodne gusta. Nie ma nudy, panie i panowie! 😉 Odściskuję serdecznie.
@Miss-alchemist, może być, że teraz jest płytsza, wcześniej z krisowymi semisoftami nie miałam zbyt wiele do czynienia.
Też odnoszę takie wrażenie, że Kris Line jest jedną z nielicznych polskich marek, które mają coraz większą świadomość, że bra-fitting to nie jest przelotna moda a konieczność . Do tego ta konieczność designersko coraz ciekawiej wygląda w ich wydaniu 🙂
Kasia
no więc mam i… jestem zakochana.
Przy moim dużym biuście Toni podnosi i zbiera tak cudownie wysoko, że przez chwilę zastanawiałam się czy da się podeprzeć brodę piersiami. Jest super fajna i wygodna od początku 🙂 cmoki