Biłgoraj i okolice :-)

Dożynki! :D

Dzisiejszy dzień miał charakter relaksująco-wyczerpujący 🙂

Z samego rana przebiegłam po polach i bezdrożach kilkanaście  kilometrów w poszukiwaniu tarniny na jesienne nalewki.

Po południu byłam na…najprawdziwszych, wiejskich dożynkach!

W miejscowości Potok Górny (jakieś 30 km od Biłgoraja) podziwiałam najpierw zespół folklorystyczny Tanew, z którym śpiewałam z całych sił “świeć miesiączku w okno moje, wyjdź Marysiu, serce moje”:

Potem tańczyłam śląskiego trojaka (ok, ja siedziałam na ławce, ale duszą byłam na scenie 😉

Dużo uwagi poświęciłam dożynkowym wieńcom. Czy wiecie, jak wygląda taki wieniec? Jest to przemyślana, misterna konstrukcja, która składa się przede wszystkim z kłosów dojrzałych zbóż. Są tu też kwiaty, owoce a także inne płody rolne, w zależności od tego, jaką wizję artystyczną miał twórca danej kompozycji:


Ten pierwszy, “puchaty”, wielki wieniec z lewej strony na zdjęciu powyżej będzie reprezentował region biłgorajski na dożynkach wojewódzkich.

 Niektóre z wieńców pełniły funkcję poradnikową 🙂

Inne przedstawiały scenki rodzajowe:

Ten wieniec z chałupą, na której dachu znajduje się kolektor słoneczny to mój faworyt :D.

W wykonanie detali włożono mnóstwo czasu, zapału, wysiłku, żmudnej pracy i fantazji:

Przy stoisku doradztwa rolniczego ucięłam sobie pouczającą pogawędkę z dwoma panami. Miałam tam okazję zobaczyć (po raz pierwszy w życiu!)  jak wyglądają wysuszone łodygi lnu:


Wystarczyło je tylko chwilę “potarmosić”, a wyłoniły się z nich włókna, które potem są używane do produkcji przędzy lnianej:

Tu i ówdzie przechadzały się, odpoczywając przed lub po występach panie w strojach ludowych:

Niestety, podczas dożynek nie byłam w stanie zdystansować się i uwolnić od bra-fitterskich spostrzeżeń. Na terenach wiejskich mojego regionu  (choć dzisiejsza wieś z “solarami” na dachach to nie jest typowa polska wieś, musicie przyznać)  żyją wciąż niezliczone zastępy biuściastych kobiet, które nie mają pojęcia o odpowiednim  doborze biustonosza.

Zauważyłam JEDNĄ panią, która miała dobrze dobrany stanik…

Poza tym chlubnym wyjątkiem – całe morze biustów wołających o pomstę do Mahedy!

A stoisk i wystawców było sporo – gospodarstwa agroturystyczne, uprawy ekologiczne, pasieki, rękodzielnicy, ale było też stoisko biżuteryjne oraz box Avonu.

Pomyślałam sobie – a może warto spróbować połączyć przyjemne z pożytecznym?

W związku z tym noszę się z poważnym zamiarem uczestnictwa w podobnych imprezach. Wiem, że bra-fitting niekoniecznie koreluje z ideą święta plonów, ale, do licha, przecież kobiety wiejskie nie są gorsze od tych, które mieszkają w mieście i mają trochę bliżej do sklepu z bra-fittingiem, prawda? Czemu mamy im odmawiać okazji do choćby określenia swojego prawidłowego rozmiaru i modelu stanika? Przecież takie dożynki to świetna sposobność ku temu, było tam mnóstwo kobiet! Nie chodzi mi o sprzedaż, bo plener i upalne popołudnie to nie jest najlepszy pomysł na kameralne przymiarki, ale mam na myśli edukację, zasianie ziarna, które może kiedyś dać plon 🙂

Będę musiała dowiedzieć się, do kogo i w jakim terminie przed takim wydarzeniem trzeba wydreptać ścieżkę, by otrzymać swoje stoisko/box.

Co myślicie o celowości takiego posunięcia?

Wyczerpał mnie odrobinę ten niedzielny relaks, ale z tym większym zapałem pobiegnę jutro do Noszę Biustonosze, by stanikować nowe biusty i przyjąć przesyłkę z uzupełnieniem daliowej Olimpii oraz (debiut w NB) ślubne Ivettki.

Tyle pracy, kruca, tyle pracy!

 

9 komentarzy

  • w_e

    Oooo jak miło, poczciwy śląski trojak na “obcych” ziemiach ;). Panie mają źle ubrane zapaski. W sumie nie wiem czemu, ale w śląskim stroju te fartuszki zakłada się z przodu na kamizelkę (na te ząbkowe wykończenie kamizelki), dopiero z tyłu pod kamizelkę.

  • renulec

    @W_E, “na obcych ziemiach”, hahah 😉 Przyznaję, że nigdy nie wnikałam w niuanse stroju rozbarskiego, ale “wyguglałam”, że zapaskę noszono zarówno pod jak i na gorset. A sposób, o którym piszesz faktycznie stosuje zespół Śląsk 🙂

  • varietta

    Renulcu, czemu Ty tak daleko jesteś…
    Tak kąsek bliżej i ja chętnie wolontariacko pomagałabym Ci we wszystkich szalonych (a jak bardzo zbieżnych z moimi) pomysłach.
    Siej ziarno siej, moim zdaniem to świetny pomysł i będę wspomagała myślami ze Śląska.

  • renulec

    @Varietto, dziękuję za ciepłe myśli! A pomysłów (mniej i bardziej szalonych) Ci u mnie dostatek, zdążysz jeszcze z tym wolontariatem 😉

    @Wszystkocomniezachwyca, chatka jest debeściarska, racja 🙂

    @W_E, o nie, ja w życiu nie podejmę się wykonania wieńca dożynkowego, to za duża odpowiedzialność! Po pierwsze – ze środowiskiem rolniczym mam w chwili obecnej kontakt bardzo nikły, po drugie – oprócz zdolności manualnych trzeba mieć potężną dawkę wiedzy na temat wykonania takiej kompozycji, a ta przekazywana jest wyłącznie z pokolenia na pokolenie, w każdym razie na ten temat nie ma żadnych naukowych opracowań czy poradników ;). Niewiele jest już osób, które potrafią uwić taki wieniec (i są one coraz starsze, niestety).
    Staniki na sicie – to przez to, że sito w domu, muszę je przytaskać na Widok i trzeba będzie z nim popracować przy najbliższej okazji :D!

  • renulec

    @W_E, oj, mogliby mnie co bardziej krewcy gospodarze za stanikowy wieniec na taczkach wywieźć 😉 Póki co na imprezie dożynkowej poprzestanę więc na parawanie, centymetrze, tabelach i kilku klasycznych modelach pokazowych 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *