raz w chmurach, raz w kupce kompostu, ale najlepiej – na targ!
Przeważnie fajnie i wesoło na blogasku tym, oraz powiewa wiatr optymizmu. Ale charakter mam z gatunku ekstrawertycznych, więc co Wam powiem, to Wam powiem, ale Wam powiem, bo po prostu muszę – jestem dzisiaj przybita.
Nie mnie oceniać czyjeś pracownice, nie mnie oceniać rentowność sklepu, ale źle się dzieje w państwie duńskim!
Dwie fajne dziewczyny, trzeba im sprawiedliwie oddać – “kumające brafittingową czaczę”, po 10 latach pracy w branży bieliźniarskiej – na bruk, bo ponoć “salon jest nieopłacalny”…
Jak mi kto powie teraz – to się ciesz, kobito, ciesz się! I wskakuj na tę wolną placówkę natychmiast, ze śpiewem na ustach oraz z zapałem do stacjonarnego stanikowania! – to uprzedzam, że pacnę, wr.
Biłgorajanki od dzisiaj mają stacjonarnie do dyspozycji kilka mniejszych bieliźniaków, zaś z “wypasów” – Triumpha i Esotiq-a.
No i naturalnie (i nieodmiennie od lat) – czwartkowe targowisko…
2 komentarze
kakunia.k
a bu.
rzeczywiście, źle się dzieje :((
magdus86
chyba nie wiem o kogo chodzi, ale i tak przykro 🙁