Uncategorized

raz w chmurach, raz w kupce kompostu, ale najlepiej – na targ!

Przeważnie fajnie i wesoło na blogasku tym, oraz powiewa wiatr optymizmu. Ale charakter mam z gatunku ekstrawertycznych, więc co Wam powiem, to Wam powiem, ale Wam powiem, bo po prostu muszę – jestem dzisiaj przybita.

Nie mnie oceniać czyjeś pracownice, nie mnie oceniać rentowność sklepu, ale źle się dzieje w państwie duńskim!

Dwie fajne dziewczyny, trzeba im sprawiedliwie oddać – “kumające brafittingową czaczę”, po 10 latach pracy w branży bieliźniarskiej – na bruk, bo ponoć  “salon jest nieopłacalny”…

Jak mi kto powie teraz – to się ciesz, kobito, ciesz się!  I wskakuj na tę wolną placówkę natychmiast, ze śpiewem na ustach oraz z zapałem do stacjonarnego stanikowania! – to uprzedzam, że pacnę, wr.

Biłgorajanki od dzisiaj mają stacjonarnie do dyspozycji kilka mniejszych bieliźniaków, zaś z “wypasów” – Triumpha i Esotiq-a.

No i naturalnie (i nieodmiennie od lat) – czwartkowe targowisko…

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *