Uncategorized

Się ma to oko!


Nawiązując do wekendowego relaksu – należał mi się jak psu  buda!

Koniec października i to nieprzyjemne “ups, przecież nic się nie stało”  Li Parie, nastroiły mnie dość ponuro. A potem było już tylko gorzej – 1.listopada – wiadomo, nie niesie ze sobą optymizmu. No i niestety, listopad to okropny miesiąc na handel bielizną, okropny! I naprawdę małe pocieszenie stanowił dla mnie fakt, że ponoć inne sklepy z branży też nie miały kolorowo. A ja sobie rok temu w listopadzie wymyśliłam debiut, haha, niezły talent i wyczucie miejsca i przestrzeni 😉

Na dokładkę dni zrobiły się krótkie, oświetlenie do zdjęć – fatalne. Ranek zlewał się z wieczorem.

Do tego takietam…domowo-dzieciowo-dydaktyczne klimaty. I bank, że “kredyt to se Pani może. Narysować”.  No i łups, kondycja psychofizyczna  poooszła!

 

Dopiero podczas tych zawodów tak naprawdę mogłam oderwać się od codziennych zmartwień.

Te dwa dni obserwowania zaprzęgów i szwendania się po okrągleckim lesie dały mi więcej siły, niż dałoby mi niejedno spa 🙂

Z tym większą energią i radością oznajmiam, że Jolanta Kałat (Klub “Sokół) której partnerował mój faworyt wabiący się swojsko – Kufel – zajęła PIERWSZE miejsce w kategorii BJK (psisko ciągnie zawodniczkę jadącą na rowerze).

HA! SIĘ ZNAM!

Więc proszszsz, wspominamy.

Kufel i jego partnerka (określenie “pani” jakoś mi nie pasuje, przecież od razu widać, że tu jest partnerstwo i już!) w pełnej krasie:


A tutaj jego urocza, niebieskooka siostra Rita:


 

Szkoda, że następne wyścigi dopiero za rok! Choć, jakby tak poszperać w necie…😉

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *