zawiało i zamiotło
Modelka, co miała onegdaj dojechać – nie dojechała. Najprawdopodobniej wystraszyła się zimy. Trzeba przyznać, że jeśli ktoś nie był w tych stronach, to teraz nie jest dobra pora na poznawanie tej, jakże malowniczej, ale krętej i “wrednej” miejscami – trasy. Biegnie ona miejscami przez lasy, i jest dość niebezpieczna (szczególnie na odcinku Zwierzyniec – przedmieścia Biłgoraja). W czasach, kiedy dojeżdżałam tutaj do pracy, odcinek Zwierzyniec-Biłgoraj pokonywałam w zimie “na mooocno ściśniętych pośladkach” ( w sensie, że tak się spinałam jako kierowca, nie, że śmigałam na własnych czterech literach 70km w jedną stronę ;).
Bielizna więc, póki co, eksponowana jest w sklepie w sposób, który niekoniecznie mi się podoba. Ale co robić? Sama się w 30FF nie wbiję, bo dołem bywa za ciasno, a w misce z kolei za szeroko, haha. No i fotki mają jednak zachęcać, a nie zniechęcać potencjalne klientki.
Jednak, w związku z pewnym konkursem, o którym ostatnio dość głośno w sieci, postanowiłam pogadać z Monią . Sprawa nawiązania kontaktu okazała się jednak skomplikowana, ponieważ numeru jej telefonu jakoś nie zapisałam. Naszym łącznikiem był Banderas polskiego saksofonu, czyli Młoda, ale akurat wczoraj miałyśmy akurat cichy wieczór. Postanowiłam więc unieść się honorem. Poradziłam sobie sama. Od czego jest w końcu net i portale społecznościowe? Monia odpowiedziała szybko i jak to ona – żywiołowo i z entuzjazmem. Co prawda teraz walczy z anginą, ale w przyszłą niedzielę zrobimy parę zdjęć do sklepu i może gdzieś-tam jeszcze 🙂
Oprócz tego postanowiłam, że nie opuszczam swojej renulcowej gawry do wiosny. Zasypało nas, że hoho! Co prawda zaopatrzyłam się przed sezonem w profesjonalną szuflę do śniegu, ale ostatnie opady przeraziły mnie na tyle, że od wczoraj mam w odwodzie kolejną, mocno stuningowaną szuflę-monstrum (podwójna szerokość, a pod spodem kółka). Na wszelki wypadek. Towar przywozi mi kurier, przesyłki nadaje niezastąpiony TŻ. Ja sobie wajchuję raźno śnieg, a w międzyczasie, w ciepełku obsługuję sklep i dokarmiam dzikie ptaszęta karmą dla papużek falistych, naprzemiennie ze słoniną (a zastanawiałam się, po kiego TŻ przytaskał w ubiegłym tygodniu dwa wielkie połcie) oraz dokładam do pieca c.o. C.o.by nie umarznąć 😉
Jutro rano przenoszę się z moim mini-biurem do pokoju od strony południowo-wschodniej, bo jednak potrzebuję słońca i jego brak działa mi niekorzystnie na urodę oraz nastrój. Co wprost proporcjonalnie przekłada się na mój stosunek do otaczającego mnie świata.
Oby tylko nie zabrakło opału i żywności, to dotrwam tu bezpiecznie do roztopów 🙂
5 komentarzy
super.anczysko
Koniecznie od strony południowej:D Zaraz Ci się bio podniesie, o urodzie nawet nie wspominam. A co do szufli i odgarniania – przydało by mi się !!! Bo bym zrzuciła te parę dodatkowych kilogramów, które się do mnie przyczepiły i trzymają jak rzepy!!!
renulec
super.anczysko,
bio lepiej, uroda nadal szwankuje. Miałam dziś depilować odnóża, ale jakoś nie mam motywacji, aaa…Zbędne kg mam też i ja. Dawaj do mnie, mam karnety na basen. Oczywiście po tym jak mi znikną ślady po wyrywacji 🙂
aleksandromaniak
Ojej, jak strasznie żałuję, że nie mieszkam w okolicy, z przyjemnością zaprezentowałabym wówczas swoje 30 FF na witrynie 😉
renulec
aleksandromaniaku,
z Wawy to jest tylko 4 godzinki busem 😉
magdus86
też bym się chętnie tak okopała, ale dla mnie aktualnie chyba wypada najgorliwszy czas poszukiwania pracy, bo stawiam sobie za cel, że od stycznia trzeba już coś ze sobą zrobić 🙂 więc kiedyś może na wojażach okrężna droga zapukam do twojego bunkra 😀