brafitting,  recenzje,  sklep z bielizną

założyć Tiffany i umrzeć

Cóż, nadaję się na kobietę luksusową. Zdecydowanie. Kocham staniki takie jak Tiffi – niesamowite w dotyku, z elegancką linią i sznytem rodem z wielkiego świata.

O dziwo, pomimo, że to bandeau – z moim biustem Tiffany dogadała się w mig! A tak bałam się, że będzie spłaszczać to, czego i tak nie mam w nadmiarze (do końca życia nie wyzbędę się chyba tej przyziemnej zawiści wobec biuściastych;). Pionowe cięcia oszukują oko – na mój gust (po oględzinach naprzeciw lustra, seriach achów i ochów oraz westchnień) Tiffi jest sprawczynią “aptecznego złudzenia” jak pisał Wiech – zamiast 30E ujrzałam 30F, tralala.

Zakończenie pionowej fiszbiny, dość negatywnie ocenione przez Kasicę – przy moim, drobniejszym biuście zdaje się znajdować akurat w odpowiednim miejscu. Nie uwiera i nie przeszkadza. Wykończenie misek  tasiemką z tego samego (?) materiału (z niej zrobione są też ramiączka), to swoista kropka nad “i”. Dzięki krojowi tego biustonosza i jego “gwiazdorskiemu” charakterowi- w jednej chwili przeniosłam się z Iwaszkiewicza na Rouge Moulin. Aż chciałam  zakrzyknąć  – Marianno, proszę podać pani wieczorową suknię od Chanel!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *