Dziewczyna jest w wieku mojego syna, w gimnazjum chodzili do równoległych klas. Mój Młody śmiga dziś po boisku a jej grozi amputacja nogi wraz z miednicą.
Nie mam poczucia ulgi, że to mnie nie dotyczy, bo jutro może. I nigdy nie chciałabym czuć się tak bezsilna jak jej rodzice, bo najgorsze, co sobie wyobrażam w życiu to sytuacja, że nie jestem w stanie pomóc własnemu dziecku.
Nie wiem, co więcej mogę napisać, zbyt emocjonalnie podchodzę do tematu.