biznes

Opór materii (historia pewnej reklamacji)

Stanik został kupiony rok wcześniej. Jego stan ogólnego zużycia oceniłam w skali 1-10 na 7.

W trakcie użytkowania pękła V-fiszbina znajdująca się pomiędzy miseczkami, częściowo już wpuszczona w karczek stanika.

Stanik wysłałam naturalnie do reklamacji, licząc na dobrą wolę dystrybutora. Reklamacja została zgłoszona po upływie terminu, ale też wada była całkowicie nietypowa – gdzie naprawić takie “cudo”?

Nie ukrywam, że liczyłam na zrozumienie problemu i fakt, że była to moja PIERWSZA w ciągu 6-letniej naszej współpracy reklamacja odkonsumencka wysłana przeze mnie do tego dystrybutora. Zawsze starałam się, w imię dobrej, bezkonfliktowej współpracy, załatwiać reklamacje skierowane do niego bez zbędnej zwłoki, na miejscu, u siebie. ZAWSZE na korzyść klienta. Tym razem było inaczej – jak naprawić nietypową, złamaną fiszbinę w Biłgoraju? Żadną miarą nie znalazłam na to sposobu, postanowiłam więc odesłać biustonosz do mojego partnera biznesowego. Z głęboką wiarą, że “sześcioletnia współpraca”, “sympatyczna atmosfera towarzysząca zamówieniom”. “miły kontakt” itp…

Po stosunkowo krótkim czasie otrzymałam przesyłkę zwrotną z informacją, że “biustonosz został zakupiony rok temu, nosi wyraźne ślady intensywnego użytkowania, w związku z czym nie jest możliwe stwierdzenie, czy defekt powstał w wyniku wady ukrytej konstrukcji czy jest wynikiem użytkowania”. Ponadto oczywiście wytknięto mi, że stanik wysłałam przekraczając ustawowy termin rozpatrzenia reklamacji Klienta.

Po wymianie kilku oschłych maili z przedstawicielem producenta doszłam do wniosku, że nie będę walić głową w mur, bo w końcu roztrzaskam sobie czaszkę. Rozczarowana, pełna gorzkich przemyśleń, podeszłam do sprawy honorowo.

Postanowiłam, że poruszę niebo i ziemię, a Klientka odzyska swój (naprawiony!) biustonosz.

Konsultacji nie odmówiła mi Justyna Świątkowska – konstruktorka i producentka bielizny, a prywatnie – śliczna, drobna blondynka, która podchodzi do swojej pracy z AUTENTYCZNYM zaangażowaniem i pasją. Wada była pewnie dla Justyny nowym wyzwaniem, ponieważ na odpowiedź od niej – co z tym fantem zrobi –  musiałam dobrą chwilę poczekać. Stanik trafił na szczęście do niesłychanie ambitnej osóbki! Miałam nosa, że Jastin mnie nie opuści w potrzebie i nie zawiedzie :).

Niedawno otrzymałam paczuszkę. Znajdował się w niej biustonosz. Naprawiony po mistrzowsku. Radość moja (i mojej Klientki) nie miała granic.

Bo można?

Okazuje się, że MOŻNA! Trzeba tylko chcieć. Po raz kolejny w mojej brafitterskiej karierze przekonałam się, jak fajnie jest pracować z profesjonalistą.

Konkluzja tej notki brzmi następująco – terminy i przepisy są ważne, ale ZAWSZE można osiągnąć porozumienie, gdy chęć rozwiązania problemu jest obustronna. Ja podchodzę tak do moich Klientek i nie ukrywam, że tego samego oczekuję od moich dostawców. Jak widać, to drugie wychodzi mi z różnym skutkiem.

Czy żałuję tego doświadczenia? Niekoniecznie, bo w tej chwili jestem bogatsza o pewną bezcenną wiedzę, którą wykorzystam, gdy będzie mi potrzebna np. do planowania kolejnych eventów mojego sklepu.

Justyno! Ofiarowałaś mi na Mikołaja piękną rzecz – przywróciłaś mi (nadwątloną) wiarę w to, że biznes ma jednak ludzką twarz.

Dziękuję

P.S.

A tak wygląda biustonosz, który “posiada intensywne ślady użytkowania”:

6 komentarzy

  • kasica_k

    Geniusz pani Justyny miałam okazję już docenić osobiście. Prosiłam o usunięcie długaśnych bocznych fiszbin z longline’a marki Fauve – najmniejszego śladu ingerencji! Bez wahania powierzyłabym jej do przeróbki nawet najbardziej luksusową rzecz.
    A swoją drogą, nasuwa mi się taka refleksja: chyba bardzo wiele produktów obecnie obliczonych jest na bardzo krótkie życie. Naprawiać? Cóż za fanaberia – jak zepsute, czas kupić nowe… A biznes nieczęsto pokazuje ludzką twarz, niestety 🙁

  • renulec

    @tfu.tfu, prawda? Odściskuję serdecznie!

    @justinehh, ten konkretny model nazywa się Retrolution Staylo Bra. Po mojemu jest to typowy longline z nietypowym, mocnoplungowym, wpuszczonym w obwód mostkiem.

    @kasica_k, prawda? Justyna jest warta zachwytów, bo to bardzo zdolna, a przy tym skromna dziewczyna. Taki Adam Małysz polskiego gorseciarstwa 🙂 !

  • meggan

    Ochrona w ramach niezgodności towaru konstytucyjnego z umową trwa 2 lata. Kiedy skończyła się nam gwarancja warto się na nią powołać.

  • renulec

    @Meggan, dziękuję za Twoją opinię. Owszem, ale co wtedy, gdy towar kupuje przedsiębiorca od przedsiębiorcy?
    W tym przypadku podmiot (przedsiębiorca), ktory sprzedał mi (przedsiębiorcy) towar powołał się, zgodnie zresztą z obowiązującymi przepisami – na Kodeks Cywilny. I ma czyste ręce, i ma w nosie, że rozczarowana Klientka (że maksymalnie uprzedzona do marki, nie muszę chyba nadmieniać) a także rozczarowana kontrahentka.

    Poradziłam sobie z pomocą Justyny i chwała jej za to. Mam teraz swoją wiedzę. Jak mawia przysłowie – za naukę trzeba płacić. Zapłaciłam i tej lekcji nie zapomnę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *