Uncategorized

Cleo jesień/zima 2010

Cleo, Cleo, ale mnie wzieo 🙂

Nie  będę omawiać  szczegółowo modeli, ponieważ  świetnie i jak zwykle – super-profesjonalnie zrobiła to już Kasica tutaj:

http:// http://stanikomania.blox.pl/2010/04/Dekolt-w-wielkim-miescie-czyli-Cleo-na-jesien-i.html

Ja dorzucę tylko kilka swoich refleksji i fotek.

 

 

Sadie i Martha

-gorąco będę zachwalać te  „dziewczynki” słusznie nazwane przez Kasicę Cleo-Maskaradkami.

Obie uszyte z jakiegoś żorżetopodobnego materiału, obie lansują nową w Cleo, bardziej opływową linię połączenia ramiączka z miską, co mi niesłychanie przypadło do gustu. Przypominają mi krojem maskaradkową Pandorę. Są usztywniane, aczkolwiek nie są to takie sztywniaczki jak np.  strapless porcelanka , bo i rolę mają do odegrania ciut inną.  Myślę, że nie zawiodą większych biustów, a mniejsze będą z nich miały prawdziwą pociechę.

Martha „w bliskim kontakcie” okazała się być nie jakaś hiper-multikolorowa, ale lekko zgaszona, niemniej – dalej atrakcyjna i wesoła.  Zapowiada się na bułkozgarniacz, przynajmniej w mniejszych zakresach rozmiarowych (podziwiałam 32E). U góry dość płytka, może ciąć bardziej okrągłe od góry biusty. Aha, obwód trzeba standardowo zaniżyć, nie jest ściśliwcem.

 

 

Sadie

pokochałam za kolor. I za kratkę. Żorżetka na wierzchu miski  jest gładziutka, a usztywnienie raczej symboliczne – gąbeczka ścianek miski cienka i mięciutka.  Miski z tych „głębszych”, obwód nie dusi.

Jude – świetnie, że moulded  t-shirt bra!, brakowało takiego stanika tego lata w Cleo i dobrze, że będzie co nosić jesienią i zimą pod obcisłe bluzki. Jednak w bezpośrednim kontakcie ciut mnie rozczarował. Miski ma spore przy zerowym prawie mostku i  mniejsze biusty mogą mieć z nim kłopot przy dopasowaniu do ścianek miseczki.

Jednak wykonanie, kolor, cena (110zł)  trochę bronią ten model.

Penny

Myślę, że znajdzie swoje wielbicielki – miseczki na cienkiej, mięciutkiej piance. Materiał ma spory dodatek bawełny, co dla pań ceniących naturalne tkaniny powinno mieć znaczenie. Czarna wersja jest o tyle ciekawsza, że dzięki fakturze materiału – stanik wygląda, jakby był uszyty z jeansu.

Lizzie wizualnie była mi obietnicą  stanika „pod George’a”.

Jak już ją  wzięłam do ręki – okazała się zaskakująco mięciutka w dotyku i moje przyczajone analogie oddaliły się kurcgalopkiem .  Te, które chciałyby godnej następczyni turkusowej wersji  Georga ostrzegam , że obwód już nie jest tak ścisły. Stanik wizualnie bardzo ładny, mroczno – słodkie połączenia kolorów, czyli to, co lubię.

 

 

 

Lucy (na:) ma duże miski. Materiał jest nieuciągliwy, dość cienki, jednak zapowiada się na trwały, ponieważ ma sporo sztucznych włókien (stanik da skórze oddychać , bez obaw).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *