Uncategorized

cysorz to ma klawe życie

Przyczołgałam się właśnie byłam z miasta. Spocona, zakurzona, zła.

Aaa, fakturę za Rivy z KEIA trzeba zapłacić! Jeszcze tylko puszczę przelew.

“Puszczę, puszczę…Chętniej to bym wody do wanny napuściła” – pomyślałam.

No, to ileż to roboty? Woda już jest!

Wsypałam czarodziejski proszek.

Będę się relaksować.

I wychładzać.

O 12.30 w dzień?

A jak!

Nikt mnie nie popędza, nie mobbinguje. “Luz-blues, w niebie same dziuury…” podśpiewuję pod nosem. Samam sobie szefem w końcu.

Zalegam więc NATENTYCHMIAST w żelu:

Będzie ekskluzywnie, niczym tu:

Tylko jeszcze kadzidełko jakieś muszę Młodej podprowadzić 😉

2 komentarze

  • varietta

    Renulcu kochany ja Cię bardzo przepraszam, ale od kiedy pojawiła się ta notka to z uporem maniaka za każdym razem jak zaglądam co nowego u Ciebie, to czytam tytuł “cyckosz” zamiast “cysorz” xP kimkolwiesz/czymkolwiek jest “cyckosz” normalnie to już jakieś skrzywienie… ;P
    Niemniej oboje chyba klawe to życie mają…, a kąpiel mam nadzieję była królewsko relaksująca 😉

  • renulec

    Varietto,
    cysorz a cyckosz… Niby nie to samo, ale podoba mi się Twój tok rozumowania, absolutnie zgodny z duchem tego bloga :)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *