Uncategorized

leniwa niedziela

to miała być.

 

 

Rozbolała mnie głowa, więc nie pojechałam na grzyby i snułam się po domu w szlafroku, odbijając sobie złość na chore zatoki, na kim popadło – a to Młody się napatoczył, a to pies…

Krótki telefon, że Monia przybiegnie z sukienką po zakupiony stanik by zmierzyć go  realnie  i tym samym ostatecznie zdecydować – bierze czy nie?

Nie bardzo miałam na to chęć przez tę łepetynę, ale dziewczyna w końcu jest w Biłgoraju tylko w wekendy, wesele za tydzień („mam być druhną, wie pani, ale fucha mi się trafiła!”), czasu mało a w sklepach posucha… Przecież nie będę chrząkającym bekonem  – Dawaj, Monia, a chyżo! – rzekłam.

Pojawiła się w trymiga, ona i jej łobuzerski uśmiech.

Najpierw pogadałyśmy chwilę, potem podziwiałam sukienkę (ja to bym ubrała w nią jedną nogę, ale Monia będzie wyglądać pysznie w sorbetowej bombce z odkrytymi ramionami). Trochę byłam zdziwiona, skąd u niej taki pęd w kierunku idealnego dopasowania, bo przecież od dłuższego czasu wie, że mam sklep, że “większość Polek nosi źle dobrane staniki, za małe miseczki i za szerokie obwody” itp.

Okazało się, że w związku z wyżej wspomnianą fuchą wybrała się do jednego
z naszych miejscowych sklepów z bielizną po straplesa. Bo sukienka przecież z odkrytymi ramionami. Panie w sklepie, po stwierdzeniu, że nosi fatalnie dobrany biustonosz, zdiagnozowały  jej rozmiar,  przymierzając biustonosze z różnymi obwodami i miskami, na polskie 65G/H. Wychodzi więc na to, że nawet na etacie będąc w stacjonarnym  – można robić dobrą robotę, trzeba tylko chcieć. A one chcą. Wiszę dziewczynom z tego sklepu piwo (wiem który sklep, bo wypytałam, gdzie była, choć i bez pytania byłam prawie pewna 🙂 .  „I wie pani, strzelała mi jedna ze stanika nawet! O, tak! I mówi do mnie – ty fatalny biustonosz masz, dziewczyno! Krzywdę sobie robisz!”. Niestety, jasnego straplesa w jej rozmiarze nie miały, więc nakazawszy Moni szukać Kostara (akurat czemu na Kostara padło – nie wiem, Monia tym bardziej) w 65G/H, puściły ją w szeroki świat. Monia, lekko nastraszona tym niewłaściwym rozmiarem oraz strzelaniem z obwodu – przedreptała przez resztę lokalnych bieliźniaków. Jak łatwo się domyśleć – nie tylko nie znalazła Kostara, ale żadnej innej marki w jej nowym rozmiarze,  w całym mieście. No i jeszcze straplesa. Z odpinanymi ramiączkami. „Załamka i porażka total” – jak sama podsumowała swoje poszukiwania.

I wtedy przypomniała sobie o mnie.

Mówcie mi więc od dziś Ostatnia Deska Ratunku 😉 choć mogę robić też za Dobrą Wróżkę ( deska a wróżka, lekka różnica, hihi).

Wytaszczyłam, co tam miałam w składziku , zaś potrzebujący biust  powędrował przygotować się do  łazienki. W międzyczasie dołączyła do nas rozespana Młoda,  na bosaka i w piżamie. Dziewczyny znają się nie od dziś, Biłgoraj jest niewielki.  Padły sobie w objęcia, chichocząc. Ech, kozuchy…

I co powiecie? Mam lekarstwo na ból głowy, no, mam! Powinnam dostać  nagrodę Nobla za to odkrycie  normalnie! Monia i jej uśmiech, i biust, o! I żaden element oddzielnie, a koniecznie wszystkie łącznie.

Monia jest  artystyczną duszą, obce jej więc jakieś irracjonalne lęki, jeśli chodzi o stosunek do własnego ciała. – Zdjęcia pani chce? A proszę bardzo, nie ma problemu!

Na takie dictum chwyciłam za aparat. I w ten sposób  wyszedł nam całkowity spontan – Monia  w jeansach z męskim paskiem, ściana w dziennym pokoju, który w weekendy pełni rolę sypialni Młodej, Młoda na fotelu w roli głównej stylistki,  oraz ja z bolącą głową. No i oczywiście trzy kubki kawy. I  staniki 🙂

Ból głowy przeszedł już przy drugim ujęciu, heh..

Prawda  jest taka – są kobiety jak rakiety, chodzą w niebotycznie wysokich szpilkach od Manolo Blahnika, pracują ciężko by utrzymać wagę i promienny wygląd do sesji zdjęciowych, podpisują świetne kontrakty, zarabiają krocie. Są też i takie, które biegają w Conversach i  nie przyjdzie im nawet do głowy, że fotomodeling jest im pisany w gwiazdach. Obiektyw je kocha bez względu na to, czy chodzą na fitness, czy się głodzą, by utrzymać linię i czy cotygodniowa wizyta u kosmetyczki to dla nich świętość. A promienieją od wewnątrz. I nie potrafią tego ukryć, nawet jeśliby baaardzo chciały.

Poznajcie Monikę, a właściwie jej biust ;), jestem pewna, że bez trudu rozpoznacie ją na niektórych fotkach w noszebiustonosze.pl :



 


Zadowolona, ze świeżymi nabytkami, pobiegła do czekającego pod moim domem na nią auta (“a, bo plener malarski mamy organizować, pędzę wybrać jakieś fajne miejsce w Józefowie”).

A potem wrócił TŻ z kontenerkiem  pierwszych tegorocznych rydzów:


Jak łatwo się domyślacie – z właścicielki bra-biznesu musiałam w ekspresowym tempie przepoczwarzyć się w kuchtę.

A miała być leniwa niedziela…

9 komentarzy

  • varietta

    Hmmm… Chyba wszystko napisałaś już o tej Pani ze zdjęć:) i wcale nie potrzeba jej całej patrzącej z kadru, żeby zorientować się, że to rzeczywiście musi być bardzo sympatyczna osóbka 😉
    Pięknie Ci te fotki wyszły, a najfajniejsze to jednak te, na których widać kąciki ust celujące w górę 😛 to od razu tworzy taką inną atmosferę zdjęcia.
    Inaczej też brzmi i wygląda – osóbka zadowolona ze swego biustu w biustnikach, a sam “bezp(ł)ciowy” korpus w staniku ;D

  • renulec

    varietto,
    racja, to bardzo, bardzo, bardzo sympatyczna osóbka jest i mam nadzieję, że bardzo, bardzo, bardzo polubiła dopasowane staniki 🙂

    maju,
    na drugim zdjęciu jest niebieska Riva z Keia Pink

  • malena2

    Oj matko i córko!!!! Figura idealna! Piękny biust, szczupła talia i opływowe kształty bez wystajacych żeber. I do tego jeszcze idealne staniki.
    Sama nie wiem czy podziwiać piękno w czystej postaci czy z zazdrości umierać…

  • magdus86

    raz, że pękam z zazdrości (już drugi raz, bo już raz na Balkonectce widziałam)
    dwa, że pękam z dumy, że najpierw opowieść o Kostarze przeczytałam na gg 😉
    a trzy, że że… że już sama nie wiem. a! no! a gdzie strapless? 😛

  • renulec

    Malena, Magdus
    Uprasza się o nieumieranie, niezazdroszczenie oraz niepękanie.
    Biedna Monia, żeby ona wiedziała ilu osobom zaprzątnęła uwagę, a tymczasem, bez dostępu do netu, żyje sobie w zupełnej nieświadomości 😉

    Strapless został zmierzony na samym początku i odłożony na bok, a następnie przywalony stertą innych staników, kiedy podjęłyśmy decyzję o dalszych przymiarkach. Niełatwo było dokopać się do niego pod koniec całej zabawy, heh. Na fotkę Reverie Gossarda nie starczyło czasu, bo czekający pod oknem kierowca “dawał po sygnale” na całą dzielnicę, brzydal.

    Kakunia.k,
    jest, oj, jest dla kogo! Robiłam to zresztą z niekłamaną przyjemnością 🙂

  • kakunia.k

    ja to wiesz, żałuję, że daleko od Ciebie mieszkam, bo też bym sobie poszła podobierać cuś niecuś… (taaaak, lokalnie to mały mam wybór tego, co mi odpowiada, wzdech :|)

  • renulec

    Kakunia!
    A jak ja żałuję! Gdybyś do mnie przyjechała, to zamknęłabym Cię jak Baba Jaga Tomcia Palucha. Tylko nie ja Ciebie, a Ty mnie musiałabyś karmić tymi wszystkimi pysznościami, o których czytam na Twoim blogu 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *