brafitting,  ciałopozytywność

Czy bra-fitterka powinna mieć mały/duży biust?

Kiedy moje dzieci były malutkie (więc lat temu sto, z okładem;) na ich pytania odpowiadałam zawsze autorytatywnie. Był to właśnie ten czas, kiedy mocno potrzebowały wzorców. Ja  najczęściej byłam pod ręką, więc siłą rzeczy bazowały na moim doświadczeniu.

Kiedy wkroczyły w wiek “nastoletni” sytuacja uległa zmianie. To one w wielu dziedzinach zaczęły mieć bardziej ugruntowaną i  rozległą wiedzę. Utraciłam więc bezpowrotnie tytuł Najmądrzejszej i Nieomylnej.

I w zasadzie dobrze mi z tym. Brzemię odpowiedzialności za cudze poglądy nie należy do najlżejszych 😉

Dlatego z tym większą przyjemnością i ulgą nie odpowiem w tej notce wprost na pytanie tytułowe.

W rozmowach z koleżankami z branży słyszę czasami, że bardziej “biuściaste” klientki podchodzą nieufnie do drobniej-biuściastej bra-konsultantki. Że potrafią obrzucić ją krytycznym spojrzeniem i powiedzieć “przecież PANI nie wie, co tak naprawdę potrzebne jest dużemu biustowi”. I zdarzają się ponoć odwrotne sytuacje, kiedy małobiuściasta klientka obsługiwana jest przez bra-fitterkę obdarzoną sporym biustem. Bywa, że niektóre drobnobiuściaste panie, szczególnie te wyczulone na punkcie rozmiarowym, również czują się w takiej sytuacji niekomfortowo.

Czemu bra-fitterka, której biust nie jest rozmiarowo podobny biustowi obsługiwanej klientki świadczy w mniemaniu tej drugiej mniej profesjonalną usługę? Od czego zależą takie zachowania? Czym są uwarunkowane?

W moim odczuciu takie osoby utożsamiają zbieżny rozmiar biustów (obsługiwanego i obsługującego) ze “stanikową empatią”.

Przyjmując taki tok rozumowania – ja z moim brytyjskim 32E (70E) jestem wobec tego totalnie niewiarygodna (czytaj-nieprofesjonalna)!

Bo przecież 32E to ani mały, ani duży biust, ot – taki sobie średniak, który nie powinien w takim razie rozumieć ani “tych dużych” ani “tych małych”. A mimo to wciąż w lustrzanym odbiciu w przymierzalni widzę szeroko uśmiechnięte twarze moich klientek “z obu krańców tabelki” rozmiarowej.

Nigdy do tej pory nie spotkałam się z bezpośrednią uwagą, że nie potrafię zrozumieć potrzeb mało- czy dużo-biuściastej klientki.

Owszem, słyszę czasem “pani ma mniejszy biust, pani to dopiero fajnie” albo “pani ma większy biust, łatwiej jest pani dobrać biustonosz dla siebie”. Traktuję jednak te wypowiedzi nie jako “bra-fitting pani bra-fitterki” a  jako przekaz, czy moja klientka jest zadowolona ze swojego biustu i w jakim stopniu.

Bo może tu leży pies pogrzebany, jak myślicie? Że to nie rozmiar biustu bra-fiterki jest tak naprawdę istotny a stopień samoakceptacji klientki oraz jej gotowość do nawiązania bra-dialogu i, powiedzmy (napiszmy) sobie szczerze – obdarzenia sporą dozą zaufania całkowicie obcej osoby?

 


6 komentarzy

  • kakunia.k

    dla mnie nie jest ważny rozmiar biustu, a to, jak ten biust jest ubrany. jeśli w odpowiedni rozmiar – to ok. będziemy rozmawiać.
    jak nie – koniec pieśni. jak ma mi pomóc ktoś, kto siebie nie potrafi ubrać..?

  • Jola

    tak jak Kakunia zwracam uwagę na to jak ubrany jest biust bra-fitterki, jest mi obojętne jaki ma rozmiar ważne czy sama ma dobrze dobrany biustonosz
    zdarzyło mi się jednak takie porównanie w bieliźniaku sprzedającym biustonosze Dalii, przybyłam z biustem 70G przekonywać właścicielkę że warto z tej firmy zamówić większe rozmiary, Pani jednak wciskała nas w 75E nie wykazując zainteresowania problemem, wyszłam wściekła tłumacząc córce brak zrozumienia rozmiarem biustu (70A na oko) właścicielki, wiem brzydko ale to nie była bra-fitterka
    generalnie kobiety są chętne do dialogu, sama lubię porady typu w czym dobrze wyglądam, z jakich materiałów jest kupowany towar, ocena kroju, firmy,jakości wykonania ,

  • brafitka

    A ja będę przekorna i powiem najlepiej jakby Brafiterka miała biust i tuszę dokładnie takie same jak klientka, bo jak może w ogóle doradzac patyczkowata Pani innej okrągłej – idąc dalej: jak klientka ma dzieci to Brafiterka też powinna, bo jakże inaczej znajdą płaszczyznę porozumienia, gdy klientka szuka karmnika brafiterka też powinna być matką karmiącą, bo jak zrozumie wrażliwość brodawek no itd itp
    – a poważnie mówiąc zgadzam się z przedmówczyniami, powinna mieć idealnie dopasowany biustonosz, brać się do dobierania z radością, znać się na tym co robi i wiedzieć jak najwięcej o swoim asortymencie, szczegółowo się wsłuchiwać w potrzeby klientki, mieć dobrą pamięć i po prostu być pasjonatką, bo to się czuje w kontakcie poprzez każdej, słowo, spojrzenie gest.
    Co do rozmiaru to po dobraniu 1000 biustów małych, 1000 średnich i 1000 dużych na prawdę już nie ma znaczenia jaki ma swój osobisty biust.

  • urkye

    E tam, bez przesady:)
    Pierwszą brafitterką, z którą miałam styczność, była młoda dziewczyna z małym biustem. Jakoś w ogóle nie wpadłam na to, że mogłaby się nie znać na swoim fachu. Sensownie mi wytlumaczyła co i jak. Tak skutecznie, że wsiąknęłam już na dobre kilka lat;)

  • tfu.tfu

    a był o tym wielki wątas na LB kiedyś 😉
    imho, nie ma znaczenia, bo dobra brafitterka po prostu wie i umie doradzić każdej klientce. ale spotkałam się z paniami, które wybierały mnie, bo była 1. grubsza, 2. na oko bardziej biuściasta od koleżanki, z którą pracowałam. taki lajf 😉

  • madzioreck

    Nie mogę powiedzieć, żeby często zarzucano mi otwarcie brak wiedzy w związku z moim rozmiarem biustu (65F), ale dość często słyszę, nawet życzliwie wypowiadane: “dziecko kochane, pani szczupła, z takim biuścikiem, co pani może wiedzieć o dużym biuście…”. Ironia losu polega na tym, że “szczupła i z takim biuścikiem” to ja jestem od niedawna, i akurat doskonale wiem, jak to jest nosić 70J, bo taki nosiłam całe lata 🙂
    Sama nigdy nie zwracałam uwagi na biust brafitterki – nie pamiętam nawet, jaki biust miała pani, która dobierała mi pierwszy dobry biustonosz 🙂 Nie wiem, na ile jest to zjawisko powiązane a akceptacją siebie – są panie, które lubią swój biust, tylko mają problem z jego ubraniem, i też wtedy zerkają powątpiewająco…;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *