Uncategorized

czym dziś płacisz, Klientko, czyli test karty internetowej BZW BK

Gdzieś tak na początku listopada otrzymałam maila, w którym pewien Pan pytał, czy nie wzięłabym udziału w teście karty internetowej BZW BK. W ramach testu powinnam zarejestrować się pod adresem https://www.centrum24.pl/kartainternetowa/index?index=1823 a następnie wysłać numer wygenerowanej wirtualnej karty internetowej  wraz ze swoim mailem oraz personaliami, pod określony adres mailowy. W przeciągu krótkiego czasu miałam, jak napisał Pan, otrzymać na konto karty zasilenie 100zł, zrobić zakupy online, a następnie podzielić się swoją opinią o produkcie – karcie internetowej BZW BK.

Jako, że wiek swój mam – dość sceptycznie podchodzę do takich „prezentów” i nie bardzo wierzę, że ktoś ot, tak sobie podaruje mi „stówkę”. Wietrząc  brzydki podstęp, lub co najmniej chęć wyłudzenia danych osobowych – wysłałam do BZW BK treść otrzymanego maila z zapytaniem, czy „taki to a taki osobnik” jest im znany, i czy faktycznie przeprowadzają tego rodzaju test. Jakież było moje zdziwienie, kiedy szybko otrzymałam odpowiedź, że owszem, i że nie mam czego się obawiać.

„A, co mi szkodzi”  pomyślałam.

Weszłam więc na wyżej wspomnianą stronę, zarejestrowałam się i zaznaczyłam, że chcę zakupić kartę internetową (koszt karty internetowej wynosi 1zł, potrącany jest potem ze środków zgromadzonych na karcie):

Następnie zapoznałam się z Regulaminem karty, umieszczonym nad „okienkami” do których miałam wpisać swoje dane, a który dostępny jest na tej stronie:

https://www.centrum24.pl/kartainternetowa/index?index=314&p0=3157

Uzupełniłam moje dane w okienkach:


I po sprawdzeniu ich, dokończyłam rejestrację.

Na podany podczas rejestracji mail otrzymałam swoją kartę:


A na telefon komórkowy – kod CVV2, który składa się z trzech cyfr.

Następnie weszłam na swoje konto, podziwiając ładny, trafiony, zielony kolor strony oraz zerowy stan moich środków, po czym zapomniałam o sprawie 🙂

Dwa dni temu przypomniałam sobie jednak o tej karcie za sprawą uprzejmego maila od Pana koordynatora, z zapytaniem, czy przetestowałam kartę i jakie są moje spostrzeżenia.

„Houston, mamy problem!” pomyślałam. „Maila potrzebnego do logowania znam, ale gdzie jest hasło?”. Metodą prób i błędów (imię psa, data urodzenia i takie tam 😉 – udało się! Patrzę, a tam środki płatnicze czekają i zacierają tylko o siebie wirtualnym papierem, i szepczą „wydaj nas, wydaj, nie namyślaj się! Powinnaś wszak kartę przetestować! Zaraz, a najlepiej teraz! NATENTYCHMIAST!”.

„Zobowiązałam się, to teraz muszę wypić to piwo”  przyszła mi do głowy smętna myśl.

Po czym przystąpiłam do działania. Wypunktuję moje czynności, by o niczym nie zapomnieć.

1.     Zakup – wybór towaru, koszyk, wybór sposobu i kosztu dostawy.

2.     Z szeregu możliwych sposobów płatności (kilkanaście e-przelewów z różnych banków, karta płatnicza i zwykły przelew bankowy) wybrałam opcję „karta płatnicza”

3.     System przekierował mnie na stronę, na której wybrałam rodzaj karty (VISA), podałam imię i nazwisko, adres właściciela karty (czyli mój), numer karty (to te 16 cyferek przy znaczku VISA) oraz datę ważności karty ( znajduje się powyżej znaczka VISA), a także kod CVV2 (te trzy cyferki, które po zatwierdzeniu rejestracji przyszły sms-em na moją komórkę).

4.     Zatwierdziłam transakcję.

5.     Wydrukowałam wynik transakcji:


I to był, proszę miłych państwa, cały mój wysiłek wieńczący zakupy – logowanie do systemu, podanie imienia, nazwiska, adresu, daty ważności oraz numeru karty i kodu CVV2.

Jeśli mam być szczera – banalnie łatwe i niestresujące zakupy.

Od razu pomyślałam o mojej Mamie, która z każdym zakupem internetowym dobija się do mnie na gg, ponieważ ona po prostu nie ma zaufania do bankowości internetowej.

Próbowałam jej tłumaczyć, że to nie jest skomplikowane, że święci garnków nie lepią i że powinna się przełamać. Nie dała się przekonać. I już.

Być może miał na to wpływ pewien nieprzyjemny incydent sprzed roku, kiedy z konta w jednym z szanowanych, polskich banków zginęło jej „nagle” 1000zł. I nikt nie był w stanie dojść – w jaki sposób. Oczywiście dochodzenie zostało umorzone a konkluzja była jedna  – być może to internetowi awanturnicy. Ktoś  widocznie przejął dane i „wyprowadził” sobie ciepły tysiączek, zostawiając emerytce na otarcie łez kilka stówek…

A tutaj? Proszę bardzo – rejestracja prosta i łatwa. Karta posiada swój numer konta, na który można wpłacić pieniądze, czy to w banku, czy z jakiegokolwiek innego konta. Płacąc tą kartą nie obawiasz się, że dane i dostęp do Twojego “prawdziwego” konta bankowego są w tym momencie wykradane przez hakerów z Hondurasu 😉

Poza tym, jeśli lubisz szaleć w sklepie internetowym z bielizną, droga Stanikomaniaczko 😉 – nie ulegniesz pokusie nieprzewidywanych wydatków, i nie przekroczysz limitu, bo takiej możliwości po prostu nie ma. Korzystasz ze środków na karcie tylko i wyłącznie do ich wysokości. I, co bardzo ważne – TEJ karty nie zgubisz, ponieważ jest to karta wirtualna, do posługiwania się nią tylko w internecie.

Na mój gust internetowa karta BZW BK może być świetnym prezentem dla kogoś, kto ceni sobie prostotę i łatwość zakupów w sklepach internetowych czy na portalach aukcyjnych, oraz brak ryzyka przy płatności za nie. Nie ma tutaj miejsca na negatywne emocje i niepewność, na jakie jesteśmy narażeni płacąc za zakupy internetowe kartą do realnego konta lub wykonując przelew w przypadkowej kafejce internet owej.

Ja jestem jak najbardziej za. I przy okazji – mam z głowy prezent dla Młodego pod choinkę (córka niestety się nie łapie, bo karta jest dla osób pełnoletnich).

Znam jego PESEL, numer telefonu, mail. Muszę go tylko uprzedzić, żeby nie wyrzucał smsa  z kodem CVV2 ani nie usuwał maila z załącznikiem PDF –  kartą 😉

No i koniecznie, żeby mi podał numer konta, który na niej widnieje, ho ho ho!

 

3 komentarze

  • azymut17

    To jakoś późno BZ WBK wprowadził tę kartę, bo ja mam taką z mBanku od dobrych kilku lat 🙂 Różnica polega jedynie na tym, że zamiast dostawać screen karty na maila, dostajesz ją listem jak zwykłą, ale reszta chyba jest identyczna.
    To jest świetne rozwiązanie dla osób bojących się zakupów on-line, bo kartą nie da się płacić w realu, mimo, że funkcjonuje jak zwykła kredytówka, a nie wydasz z niej więcej, niż naładowałaś.

    Niestety stanikomaniaczka taka jak ja, która oprócz takiej karty ma zwykłą kredytową, nie jest w stanie powstrzymać się od korzystania z “większych” możliwości 😉

  • magdus86

    azymut – a teraz dodatkowo karta debetowa z mbanku ma też opcję karty internetowej 🙂 przyjemne uproszczenie 🙂

    cóż, banki potrafią czasami i pomóc i zaszkodzić 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *