

Dobry, polski, tani strapless – bajki część IV i ostatnia (z happy-endem!)
Królewna z radością przystała na tę propozycję. Zamaszystym ruchem zgarnęła ze stołu pieczone przepiórki, sarninę, trufle i kawior. Poprosiła rycerza, by wyświadczył jej tę grzeczność i zaprezentował biustonosz.
Gdy w końcu jej oczom ukazał się biust-halter – mina jej lekko zrzedła. Nie miał żadnych ozdób. Obwód nie posiadał ani centymetra koronki (nawet na karczku!), a miseczki wyglądały jak pękate, puste dwojaki służące jej poddanym do noszenia jadła. Szczerze mówiąc, spodziewała się czegoś ekstra, przynajmniej choć jednego, frymuśnego dyndadełka! No, w końcu była królewną!
Żeby jednak nie rozgniewać Sławka, udała się do gotowalni, gdzie (sprawnie wygarniając biust do miseczek) założyła straplesika.
I nagle nastała jasność. W ciągu jednaj chwili świat wydał jej się piękny, zaś wrogi Niedopas – wcale nie taki straszny. Przeszło jej nawet przez myśl, że wręcz zaczyna rozumieć motywację potwora w porywaniu jej poddanek!
Bo jak tu zachować zimną krew, gdy widzi się białogłowę, która sama sobie czyni krzywdę? Przecie i święty by nie wytrzymał, gdyby patrzył wciąż na wylewające się z bielizny piersi, obwód pod łopatkami czy odstające miski! A te sukienki z odkrytymi ramionami i biustonosze, które, najczęściej przez niedobranie odpowiedniego kroju – wyskakiwały radośnie na świat w najmniej odpowiednich momentach!
Królewna zerknęła po raz kolejny w lustro. Tak! To było zdecydowanie TO, czego szukała!
Zapominając o skromności, wybiegła do salonu w samych pantalonach i biustonoszu.
Była tak szczęśliwa, że najpierw zaczęła kręcić piruety, a następnie robić gwiazdy. Straplesik zaś ani drgnął. Trzymał jej biust mocno, jak zaufana dwórka tajemnicę, że swą talię jej chlebodawczyni zawdzięcza pewnemu wyszczuplającemu body od firmy Orchideja.
– Rycerzu! Ten strapless jest białym krukiem, na który czekałam wiele nocy i wiele dni! Nadaje okrągły kształt mojemu biustowi a obwód trzyma doskonale! A jak mi w nim wygodnie! Nie dusi! Gładkie miseczki nie będą odznaczać się pod moimi ubraniami i jest leciutki jak piórko! Mówisz, że kosztuje mniej niż 100 złotych? Nie-sa-mo-wi-te! O czymś takim marzyłam i to mi przywiozłeś! Moje ego zostało podbudowane tak bardzo, że nie tylko nie boję się Niedopasa, ale skłonnam z nim pertraktować! Świat mi się odmienił! Myślę teraz, że może jednak potwór ma jakieś powody, dla których porywa moje poddane? Może nie powinnam iść z nim na wojnę, a pertraktować? Zostaniesz moim posłańcem?
Sławko przyjął propozycję królewny. Wyruszył na wyprawę do niedalekiej Kipiolandii Dekoltowej, gdzie rezydował Niedopas. Obaj panowie szybko znaleźli wspólny język, bowiem okazało się, że pobierali nauki podstaw i historii brafittingu w tym samym BraGwarcie. Potem każdy z nich poszedł w inną stronę. Sławko zawodowo zajął się kupiectwem bieliźnianym a po godzinach walczył z wszelkimi patologiami świata brafittingowego, zaś Niedopas, po burzliwym konflikcie spowodowanym różnicą zdań na temat ściśliwości obwodu (i związanej z nią pracy fiszbin) z jednym z profesorów – postanowił zbawiać brafittingowy świat po swojemu – przemocą.
Jednak, podczas wspólnych wspominek starego, poczciwego BraGwartu ( „a pamiętasz, jak podczas próby wytrzymałościowej jeden z waszego rocznika rozgotował w pralce całą rozmiarówkę biodegradowalnych biustonoszy do karmienia?”, „te ramiączka z laserowymi zapięciami, to był odlot, prawda?”) odżyły dawne szlachetne założenia i nauki starych profesorów. Znów, jak młodzi adepci idealnego dopasowania zatęsknili do niesienia w świat kaganka brafittingowej oświaty.
W ciągu jednej nocy zaplanowali szereg kampanii i eventów społecznych, podczas których Niedopas miał uwalniać porwane wcześniej białogłowy, które w międzyczasie zostały zbrafittingowane przez jego służki. Kobiety te miały dzielić się świadectwem, że życie w stanikowym nieuświadomieniu nie jest do końca pełne i że każda – czy to młoda dziewka czy stateczna matrona – powinna choć raz spróbować dopasować sobie biustonosz. Oczywiście świetlanym przykładem miała służyć Królewna.
Po zapoznaniu się z planami obu panów, a będąc wciąż pod wrażeniem nowego, polskiego, niedrogiego straplessa – przyklasnęła ich pomysłom i dołączyła do teamu. Odtąd we trójkę pilnowali brafittingowego ładu i porządku w królestwie – królewna nadzorowała dopasowanie w salonie , zaś Sławko zajmował się dystrybucją i handlem. A Niedopas? – zapytacie.
Owszem, miał coraz mniej pracy i świat zapomniał prawie o tym, jak wygląda, tak rzadko opuszczał swoją pieczarę. Jednak wciąż żył w ustnych przekazach. Napiszę więcej – nawet dzisiaj usłyszycie, jak przyjaciółki mówią czasem do siebie „musisz iść po dobry biustonosz, bo w przeciwnym razie porwie cię Niedopas!”.
Jak widzicie, moi drodzy, bajka zakończyła się szczęśliwie. A wszystko to wydarzyło się za sprawą jednego, skromnego biustonosza od białostockiej Veny…
Zaś morał z bajki płynie taki, że nie trzeba mieć królestwa ani nie trzeba wydawać fortuny. Nie trzeba też wcale czekać na rycerza by dopasować sobie biustonosz. Wystarczy dobra przyjaciółka, która potrafi Cię dobrze postraszyć. Lub…inny smok 😉
K O N I E C
Uwaga!
BAJKA ZAWIERA LOKOWANIE PRODUKTU!
Sponsorem bajki jest Salon Noszę Biustonosze Biłgoraj, posiadajacy w swojej ofercie lokowany produkt, utrzymujacy staly kontakt z Królewną, Rycerzem Sławkiem i (sporadycznie) Niedopasem.
P.S.
Jako osoba niezwykle spolegliwa – autorka bajki, ulegając prośbom czytelniczek, dorzuca niniejszym dokładne zdjęcia straplessa dobrego, polskiego, taniego. Saute. Czyli biustonosz bez Królewny (bo gdzieżby tam Królewna bez biustonosza 😉 !
Może Ci się spodobać


Dobry, polski, TANI strapless – bajka w odcinkach (część II)
6 listopada, 2017

Salon Bielizny 2015
28 października, 2015

2 komentarze
Marta
A ja mam, używam i jestem zachwycona! Dziękuję Ci za te bajki :))) świetne!
renulec
@Marta, Ja również mam, noszę i też jestem zachwycona. Biustonosz świetnie zaokrągla i podnosi mój 47-letni biust. A do tego jest autentycznie leciutki jak piórko. A bajek zazwyczaj klientkom nie opowiadam, więc tu muszę się wyżyć 😉 Cała przyjemność po mojej stronie, dziękuję za komplement!