Uncategorized

kliencie, puchu marny…

W tym odcinku sagi o moich biznesowych losach wystąpię w roli tytułowego marnego puchu 😉

Idzie zima, zaczęłam poszukiwania pewnego charakterystycznego asortymentu bielizny damskiej do sklepu. Wytropiłam, zakupiłam sobie prywatnie DWIE sztuki. Testy wypadły pomyślnie, a że cena była zachęcająca – zadzwoniłam, pełna dobrych intencji, do Producenta.

Telefon odebrała jakaś pani. Okazało się – Pani Właścicielka. Na moje przyjazne powitanie i grzeczne zagajenie, iż “ichnia” firma nie posiada strony internetowej, w związku z czym ciężko ją namierzyć, odrzekła tonem mało przyjaznym, że “zamówień i tak mają od tzw. groma, więc strona jej do niczego nie jest potrzebna”.

– O – rzuciłam rezolutnie – to tylko pogratulować! – Klęska urodzaju!

– Słucham, czego pani potrzebuje? – ucięła krótko moje próby nawiązania partnerskiego dialogu.

Węzłowato wyłuszczyłam więc moje potrzeby.

– Hahaha! Czy pani ze mnie żartuje? A co to w ogóle za zamówienie jest? 1000 to ja rozumiem, no – 200 ostatecznie, czy 300 sztuk. Ale co to za ilość, którą pani mi tu podaje? 20? Przecież to się pani nie opłaci!

Dalsza rozmowa przebiegała w atmosferze nie mniejszego wzajemnego zrozumienia. Przy czym ja niezmiennie komplementowałam, zaś pani opędzała się ode mnie jak od muchy tse-tse co najmniej lub w najlepszym przypadku – od roju  wściekłych os. Po kilku minutach zapytałam grzecznie:

– Więc, reasumując – wyśle mi Pani ten towar czy nie? Bo szkoda i Pani, i mojego czasu w przeciwnym wypadku.

Nie kryję, że kobieta lekko mnie zirytowała i gdyby nie fakt, że napaliłam się na ten towar jak szczerbaty na suchary – trzepnęłabym słuchawką już po takim “przychylnym” powitaniu, bo miałam wrażenie, że ja, nieszczęsny klient po prostu utrudniam złośliwie życie pani producent, nękając ją złośliwymi, bezsensownymi telefonami.

Stanęło na tym, że wyśle. Z tego szczęścia zapomniałam języka w gębie i nie zapytałam niestety – kiedy.

Więc czekam sobie grzecznie …

A gdyby ktoś miał pieniądze i pomysł na biznes, to z radością podpowiem, co trzeba produkować, by odnieść tak oszałamiający sukces 😉

13 komentarzy

  • wszystkocomniezachwyca

    Oj z takimi nie ma co współpracować. Chociaż rozumiem też i ten przymus. Zaciskamy zęby i do przodu 🙂 Mama nadzieję, że będzie tak się sprzedawał, że będziesz zamawiać po 300 sztuk 🙂

  • Aneta

    hahahhaha Customer Service na najwyzszym poziomie widze 🙂 ah az mi sie lepiej zrobilo na duszy bo to znaczy ze jestem normalna i osmiele sie nawet powiedziec pomocna haha…. buzka

  • roza_am

    I teraz nie wiem czy Ci życzyć przyjęcia się tegoż (bez)cennego towaru towaru, czy może wręcz przeciwnie? 😉
    W każdym razie, jestem pod wrażeniem ogromu Twojej cierpliwości i bezkresu talentów dyplomatycznych.

  • renulec

    @wszystkomniezachwyca, w biznesie nie ma miejsca na osobiste sentymenty. Ale dobrze, że mam tego tu oto bloga, bo mam gdzie odreagować 😉
    @Aneta, każda firma ma swoje standardy obsługi klienta, widocznie u nich obowiązuje system “uprzejmość powyżej 300szt, szacunek powyżej 1000” 😉
    @roza_am, kusztyczek czeremchówki (made by TŻ) pomógł mi powrócić na ziemię z tych dyplomatycznych wyżyn, hahah 😀

  • renulec

    @Aneta, Ty jesteś jedyna w swoim rodzaju, Kaśki powinny skakać do góry z radości mając taką Customer Service Manager 😀 (choć przecież nie mogę być pewna, może skaczą?;)

  • mara5

    czy nikt tu nie wykazuje się tak nam kobietom właściwą “ciekawskością”..? Bo ja jestem okrutnie ciekawa jakiego to niszowego produktu dotyczyło zamówienie owych nieszczęsnych 20 sztuk? W firmie tajemniczej? Renulcu? Uchylisz rąbka?

  • mara5

    no bo myślę sobie, tekst zaczyna się coś w stylu “zimno się zrobiło, więc zaczęłam szukać..itd.” majtki, a nawet reformy, koszulki, skarpety, rajstopy, pończochy – wszystkiego tego jest w internecie pełno, więc co? ocieplane staniki? Nie sądzę. Elektryczna poduszka podgrzewana? Dla klientek sklepu z seksowną bielizną? Toż nie psuje się własnego elektoratu. Co jest tym czymś, z czym się Pani Właścicielka obrobić nie może, a Ty wymyśliłaś sobie zaoferować swoim klientkom?!

  • mara5

    litości.. nie ma tego w sklepie jeszcze chyba.. no tak, przecież czekasz dopiero na dostawę, nie chcąc irytującymi telefonami ponaglać Pani Właścicielki, co by nie wpadła w depresję i całkiem nie zarzuciła swojego lukratywnego biznesu, pozbawiając nas ostatecznie.. no właśnie, czego??? A może chodzi o poduszeczki stanikowe? No bo Ty wzięłaś i wypróbowałaś DWIE SZTUKI.. hm..

  • Jola

    zrezygnowałabym chyba z zamówienia po takiej zachęcającej rozmowie i szukała gdzie indziej tego chodliwego towaru
    Wczoraj przeczytałam że jedna producentka obraziła się na konkurencję….
    jeśli chodzi o pieniądze nie ma sentymentów

  • renulec

    @Jola, jak słusznie zauważyłaś – w biznesie nie ma sentymentów, więc nie uniosłam się honorem, nie obraziłam i nie zrezygnowałam 🙂 Choć przyznaję, że troszkę mnie korciło, oj, korciło… 😉

  • magdus86

    niestety ten typ spotykany jest w różnych miejscach, nawet w banku w strukturach HR natrafić można na osoby z podejściem do osób rekrutowanych pt “do nas się pchają drzwiami i oknami, więc Pani osoba w ogóle nie robi na mnie wrażenia i właściwie to Pani nie potrzebujemy, ale jak już Pani przyszła to porozmawiajmy”… 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *