visual merchandising

Kontrola z Urzędu Skarbowego a witryna sklepowa, czyli visualu w niewielkim mieście część kolejna

Odwiedziła mnie Pani z Urzędu Skarbowego.

Weszła do mojego przybytku. Przystanęła naprzeciw i taksującym, surowym wzrokiem zmierzyła mnie kilka razy od stóp do głów. W tym czasie przemknęło mi przed oczyma całe moje życie – przedszkole, egzaminy do liceum, pierwsze wranglery i pierwsza spalona trwała robiona samodzielnie na warkoczyki. “Kontrola! Będzie mandat! Jestem czysta jak łza, ale będzie jak nic! W drodze łaski może najniższy…” – pomyślałam w panice, z miejsca szykując swój mentalny biznesowy ogon do podwinięcia pod siebie.

“Przyszłam sobie panią obejrzeć!” – oznajmiła głośno, dalej przeszywając mnie spojrzeniem.

Posłusznie zrobiłam lekki obrót w prawo, a następnie w lewo, prezentując się Pani w całej krasie.

Kobieta, prześliznęła się obojętnym wzrokiem po mnie, po czym rozejrzała się powoli po wnętrzu. “Nie mam jeszcze wycenionej ostatniej partii staników! Leżą na honorowym miejscu, na ladzie. Wyjęte z pudełek i NIEOMETKOWANE. Za to pewnie dałaby mi chętnie jakieś 2 lata karceru”- rozmyślałam smętnie. Następnie Pani zapatrzyła się na sportowe staniki Panasza (“Matuchno, czy wydrukowałam ostatnią fakturę zakupową? Będzie dym!”).

Jej wzrok sposępniał. Zdałam sobie sprawę, że to nie przelewki i moja karna postawa na nic się zdała. Napięcie sięgnęło zenitu. Pytanie malujące się na jej twarzy z pewnością miało mnie zdezorientować, a następnie – zwalić z nóg. Poczułam się jak ostatnia torebka od Miu Miu, zagoniona przez sforę krwiożerczych celebrytek do wnęki sklepowej podczas wyprzedaży -70%. Coś we pękło. Niczym Raskolnikov polskiego małego handlu, miałam już paść przed nią na kolana i ze łzami w oczach, zanosząc się szlochem – wyznać swoje grzechy.

“Sama pani zrobiła tę witrynę, czy ktoś to dla pani robi? Bo zawsze, kiedy tędy przechodzę – oglądam, co tu jest nowego. Dzisiaj postanowiłam zawrócić i powiedzieć to pani osobiście!” – rzekła z uśmiechem, który mnie tak zaskoczył, że zapomniałam języka w gębie ;).

Z tej historii wypływa morał. A w zasadzie dwa:

Morał 1.

Nawet najbardziej szalony twórca ma swoich fanów.

Morał 2.

Kontrola z Urzędu Skarbowego może przybrać postać dobrodusznej cioci Teodozji, wracającej prosto z nieszporów…

Tymczasem zostawiam Was z moim “okiennym” utworem. W końcu rozrastające się w niekontrolowany, nieprzewidywalny (jak się okazuje) i nieewidencjonowany sposób grono jej entuzjastów do czegoś zobowiązuje, prawda 😉 ?

#biłgoraj #visualmerchandising #noszebiustonosze #brafitting #dopasujstanik #zdrowybiust #oknosklepowe #witrynasklepowa #małafirma

2 komentarze

  • yo_anka

    Bo tez Drogi Renulcu, Twoje witryny od lat wszem i wobec słyną z tego, że są: przepiękne, gustowne, wyjątkowe, niebanalne i zawsze na czasie, aktualne
    Z ukłonami!
    Yo_anka 🙂

  • renulec

    @yo_anka, ojej, dziękuję za komplimenta :)! Pokraśniałam z zawstydzenia, bo mnie w dziectwie niestety nie nauczono, jak z klasą przyjmować takie pozytywne petardy skierowane w moją stronę. Z przemocą sobie radzę, z chamstwem też. A tu patrz…Kilka ciepłych słów a ja jak dziecko we mgle, hahah 😉 :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *