kurs mój zbliża się ku końcowi
Gdybyście nie wiedziały – biznes to jest jakiś porządny handel – sieć sklepów stacjonarnych, własna masarnia, spedycja itp. Ja (tak przynajmniej odbieram mimowolne uwagi) zbijam bąki i wieczorami z nudów sprzedam sobie parę staników.
“Pani to pewnie ten sklepik mało czasu zabiera”? Usłyszałam kiedyś od pani prowadzącej.
A wczoraj, z czarującym uśmiechem skierowanym w moją stronę ” w Biłgoraju można przecież w urzędzie skarbowym otworzyć sobie kiosk z akcydensami, a wieczorem staniki sprzedawać”.
Haha. Ha. Paradne doprawdy!
Pominę milczeniem kwestię prawidłowości stanika pani. Pominę milczeniem markę staników przez nią noszonych, którą wymieniła, (taaa…Jedynie Słuszna Marka Po Obu Brzegach Odry;) i Nysy. Łużyckiej.
No, odreagowałam sobie tu i chyba czas na makijaż oraz podreptanie na ostatnie szkolenie.
Obiecuję, że postaram się trzymać język za zębami, ale nie wiem, czy mi się uda 😉
3 komentarze
kulka_kulkowa
O losie! Mój niewyparzony język by za zębami nie usiedział 😉 Dobrze, że już ostatnie, bo zastanawiam się kto kogo powinien szkolić.
renulec
kulko,
ja stary wróbel jestem, swoje wiem i tak, więc nie tracę energii na pianobicie; dałam radę!
No, prawie…;)
aleksandromaniak
A ja tam zawsze prosto z mostu. Zagniewanej Aleksandry lepiej nie drażnić 😉
Trzymam kciuki za rozwój biznesu!