Matka biłgorajska
Mówi – przytyłam/schudłam tej zimy, powinnam schudnąć/przytyć co najmniej jakies 5 kilogramów.
Często opowiada o swoich radościach/smutkach. Że dzieci żwawo wspinają się po kolejnych szczeblach kariery, że wnuki przejawiają niesamowite talenty, że chemia, że stwardnienie rozsiane, że posadziła róże (wie pani? już będą kwitły tej jesieni).
Młodsza. Starsza. Z buzią po liftingu lub pooraną zmarszczkami. Promiennie uśmiechnięta lub strapiona.
Generalnie – po biustonosz, ale szczerze mówiąc – różnie to bywa, w końcu przecież najłatwiej otworzyć się przed całkowicie obcą osobą.
Życzenia są nieważne, blablabla, przecież jakoś trzeba zagaić, szczególnie wtedy, gdy już razem nie mieszkacie.
Nie zapomnij jednak koniecznie powiedzieć Jej jutro rano (nie po południu, nie wieczorem i nie w nocy!), że ją kochasz. Jestem pewna, że nawet, gdy właśnie wtedy będzie padał deszcz – w Jej sercu dzięki temu przez kolejny rok będzie świeciło słońce. Potem być może przyjdzie do mnie i pomiędzy przymiarkami kolejnych staników powie – wie pani, a moje dziecko jest tak bardzo zajęte/zapracowane, a mimo to w Dzień Matki przybiegło/przyjechalo/zadzwoniło do mnie z samego rana…
2 komentarze
kerima
piękny wpis ,piękna piosenka
renulec
Dziękuję Kerimo :*!