Zostań ambasadorką marki bieliźnianej!
Tytuł tej notki jest trochę przewrotny 😉
Nie mam zamiaru namawiać dzisiaj żadnej z Was na firmowanie swoim wizerunkiem czegokolwiek.
Chciałabym jednak zatrzymać się nad zagadnieniem samego ambasadorowania. Jakiejkolwiek marce, oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem marek “biustonoszowych”. Zjawisko to odbieram bowiem ostatnimi czasy z dość mieszanymi uczuciami.
Zawsze uważałam, że ambasador, zgodnie z protokołem dyplomatcznym – to reprezentant, nośnik określonych wartości, katalizator pożądanych reakcji.
Kto powinien więc pełnić rolę ambasadora?
Wnioski nasuwają się same – osoba, która przez swój styl życia, karierę zawodową czy choćby zainteresowania jest ogólnie spójna z głównymi założeniami programowymi czy filozofią danej marki.
Na przykład swojego czasu zachwycił mnie Krzysztof Hołowczyc jako ambasador marki (nomen omen 😉 Atlantic. Wszystko na swoim miejscu! Aktywny, konkretny facet użycza swojego wizerunku marce, której produkty autentycznie sprawdzą się na takim, dajmy na to – rajdzie Dakar.
A jak jest w bieliźnie?
Cóż, odnoszę wrażenie, że czasem JEDYNYM kryterium wyboru ambasadorki jest głośne nazwisko i posiadanie biustu.
I o ile ambasadorowanie akcji Wsparcie na starcie (popularyzacja marki Panache Sport) przez panią Marysię Góralczyk – bardzo aktywną fizycznie, uprawiającą sport aktorkę – ma sens, to często inne ambasadorowanie odbieram jedynie jako wyłącznie chęć zarobienia szybkich pieniędzy. I to chęć obustronną. Marka liczy na to, że znana (często z licznych reklam) buzia przyciągnie do niej nowe klientki, a ambasadorka, cóż…nie przekonujcie mnie, że reklamy zawierają większą dawkę artystycznego przekazu niż sztuka teatralna czy dobry film 😉
Czasem zastanawiam się, jak powinna wyglądać dobra reklama bielizny. Dobra, czyli taka, która przekonałaby mnie jako kobietę do wypróbowania danego modelu/marki w realu. I jakie kryteria powinna spełniać idealna ambasadorka marki bieliźnianej. Jak myślicie?
Mam swoje przemyślenia w tej materii i zachęcam Was do dzielenia się Waszymi w komentarzach. Nie ukrywam, że liczę na arcyciekawą dyskusję, ponieważ wierzę, że każda z Was ma na ten temat wyrobione zdanie.
5 komentarzy
kasica_k
Jak dla mnie, najlepszą ambasadorką marki bieliźnianej ever była Katarzyna Figura dla Panache. Pamiętam, jak zapowiadała pokaz i tak pięknie mówiła “Do miseczki Ka Ka!” 🙂 Tu nie było samo posiadanie biustu, lecz posiadanie biustu wyjątkowego 🙂 Lepszego zestawu marka-ambasadorka pewnie jeszcze długo nie poznamy, zwłaszcza jeśli chodzi o przemawianie do pokolenia kobiet, powiedzmy, dojrzałych, które znają od dawna i doceniają talent aktorski Figury.
kasica_k
A, i dodam jeszcze, że pani Katarzyna rzeczywiście nosiła Panache, o ile wiem, i być może nadal nosi. Panie z firmy opowiadały mi, że przedtem nosiła piękną, ale bardzo niedopasowaną bieliznę i została przez nasze przedstawicielki Panache “ostanikowana” prawidłowo po raz pierwszy. Uważam to za wielki sukces polskiego brafittingu 🙂
bianeczkaa
Zgadzam sie i to nie dotyczy tylko tej dziedziny a wszystkich. Ostatnio Maslak reklamowal pewne lakiery do paznokci. I co on ma z tym wszystkim wspolnego?
kerima
Do mnie zupełnie nie przemawiają ambasadorki Dali. Design w-d mnie bardziej trafia do troszkę starszej klienteli niż ambasadorki. Marta Wierzbicka z kolorowym tatuażem (nie pamiętam czy jednym) , zupełnie nie współgrała z haftami Dali. Obecna Marcelina Zawadzka też mnie nie przekonuje. Obydwie ambasadorki byłyby odpowiednie do Cleo Panache.
renulec
@Kasica_k, pani Katarzyna to wymarzona ambasadorka tego typu produktu 🙂 To brzmi dumnie i myślę, że lepszego hasła reklamowego nie trzeba skarb narodowy (pamiętam, biust pani Kasi był tak kiedyś nazwany) odziany w markę Panache !
@BIaneczkaaa, słuszna uwaga, słuszna! Co do MaślakaKto wie? Może ma 😉 ?
@Kerima, w punkt! Odpowiednia osoba do odpowiedniej marki, prawda?
Zgadzam się też z komentarzem Anety Sz. Na facebooku (dziękuję, Aneta!).
Pozwolę sobie go zacytować:
przypuszczam ze to wszystko zalezy od rodzaju bielizny, wizji marki odnosnie docelowego klienta. Jesli ambasador jest faktycznie uzytkownikiem tego produktu a nie tylko nosi go na chwile “za kase” to ma to sens, dla lansu czy nazwiska to chyba nie jest strzal w 10. Wiemy jednak wszyscy ze sa ludzie ktorzy slepo kupuja produkty bo ich idol je reklamuje, z tym sie nie da wygrac u na tym opiera sie chyba idea “znana twarz (czyt. cycek) w konkretnym produkcie.