eventy

Puszysto mi, czyli Targi Bieliźniane So Chic AW2013

Sobotę 03.02.2013 spędziłam w Radisson Blu Centrum Hotel w Warszawie, gdzie zapoznawałam się z modelami próbnymi (sezon jesień-zima 2013) marek dystrybuowanych przez firmę So Chic.

Spotkanie odbyło się w formie targów, w których uczestniczyli obecni i potencjalni klienci tego dystrybutora. Było to dla mnie nowe doświadczenie, ponieważ do tej pory oglądałam sample podczas  (mniej lub bardziej kameralnych) pokazów lub gościłam “pokazówki” u siebie.

Tym razem stało się inaczej.

Pośrodku dużej sali znajdował się wybieg, na którym co godzinę modelki prezentowały poszczególne kolekcje. Pokazy odbywały się w określonej kolejności, jedna marka za drugą (Superbra by Panache+Panache Sport, After Eden, Masquerade, Cleo by Panache, Mimi Holiday i Damaris, Sculptresse by Panache, Panache Swimwear, Trinny&Susannah).

Każdy brand posiadał swoje stoisko i opiekuna, który służył pomocą złaknionym informacji bra-biznesmenkom (i menom, ponieważ byli wśród nas także panowie).

Z punktu widzenia uczestnika-sklepu – ta forma targów nie była zła – odwiedzający zachodzili jedynie do tych stoisk, które ich interesowały i wybierali z wieszaków lub pytali o określone modele, które według nich mogły sprzedać się w ich salonie. Opiekunowie poszczególnych marek oraz cały management So Chic dwoił się więc i troił, by nikt nie wyszedł z imprezy z niedosytem wiedzy. Już przy wejściu otrzymałam zresztą komplet materiałów – godzinowy plan pokazów oraz katalogi i cenniki wraz z dokładnym opisem poszczególnych modeli (wszystkie podmarki Panache),  a także terminy kontraktacji.

Z punktu widzenia blogera – byłam trochę rozczarowana, ponieważ nie zrobiłam zbyt wielu dobrych zdjęć. Oświetlenie niemal wprost w obiektyw nie sprzyjało sesji, zaś niezwykle dynamiczne modelki utrzymywały pozy zdecydowanie zbyt krótko. Nie było to to, co tygryski lubią najbardziej :(. Część zdjęć wylądowała w śmietniku, ponieważ okazały się niewyraźne lub “poruszone”. To jednak, co ocalało, za jakiś czas naturalnie Wam zaprezentuję.

Przy okazji wyrażam swój najwyższy podziw dla determinacji i pracowitości Redakcji Stanikomanii, która niezmordowanie pracowała przy wąskim, nie najlepiej oświetlonym parapecie w hallu, by przekazać swoim czytelniczkom rzetelne informacje o nadchodzącym sezonie (namawiam zresztą gorąco do zapoznania się z jej pierwszą relacją z tych targów). Ja przyznaję się bez bicia, że dałam za wygraną. Nie znalazłam w sobie tyle siły, by po kilkugodzinnej jeździe busikiem uprawiać biegi z naręczem staników na 150m przez kolejne kilka godzin. Poza tym zaczynał dręczyć mnie jakiś grypowy wirus i nie byłam w najlepszej formie. Mea culpa! W ramach rekompensaty wstawię więc do notki także wyraźne, profesjonalne zdjęcia produktów, które otrzymałam od dystrybutora.

Przy takim stanie rzeczy obrałam więc jedyny rozsądny – pro-sklepowy azymut i obejrzałam dokładnie pokaz. Dzierżąc w ręku szklaneczkę z sokiem jabłkowym uczyniłam to raz. A potem, by sobie pewne rzeczy utrwalić – kolejne dwa razy. Ok, może trzy 😉

I to była dobra decyzja.

Podczas wszystkich pokazów z zachwytem patrzyłam na modelkę plus size.

Prezentowała ona markę dedykowaną paniom o  bardziej krągłych  kształtach – Sculptresse (obwody od 36/80 do 46/105 UK i miseczki od E do J). Jest to nowa marka na naszym rynku, w tej właśnie chwili pojawia się bardzo ostrożnie w kilku polskich salonach bielizny. Być może dzięki temu pokazowi, kiedy przedstawiciele sklepów przekonali się, że Sculptresse leży poprawnie na realnym biuście kobiety o pełnej figurze – jej dostępność ulegnie zmianie.

Wcześniej wspomniana modelka wychodziła na wybieg energicznie, z szerokim, autentycznym uśmiechem, chętnie pozowała do zdjęć i co najważniejsze – utrzymywała wzrokowy kontakt z widownią (nienawidzę maniery z wielkich wybiegów, jaką jest patrzenie ponad głowami widzów hen, w sufit lub najdalszy żyrandol). Dopasowanie prezentowanej bielizny nie było może idealne (modele pokazowe miały rozmiar 36F/80F UK, wymiarów modelki niestety nie znam), ale z pewnością o niebo lepsze niż byłoby na modelkach z niższego zakresu rozmiarowego.

Jednym słowem – brawa dla organizatorów za pokazanie bielizny dla puszystych pań na puszystej pani, tak trzymać!

A cóż nam zaprezentowała ta sympatyczna osóbka?

Otóż:

Belisse – balkonetkę, której miski zostały uszyte z laminowanej tkaniny. Stanik posiada w pełni regulowane ramiączka z pluszowym podszyciem. W kolekcji bazowej dostępny jest w kolorach czarnym i cielistym, zaś w sezonie jesień/zima 2013 dostaniemy dodatkowo kolor fioletowy z różowymi akcentami:

Zakres rozmiarowy:

36F-J, 38E-J, 40DD-J, 42D-J, 44-46D-HH.

Szorty i stringi 14-26.

Biustonosz T-shirt Pure,  który znajduje się w stałej ofercie, w kolorach czarnym i cielistym. Sezonowo wystąpi w kolorze czerwonym. Jest to nieusztywniany t-shirt bra o termicznie formowanych miseczkach. Jak zapewniają materiały dystrybutorskie “ukryty panel boczny pomiędzy dwiema warstwami miseczek zapewnia uniesienie i wsparcie dla biustu, a także uczucie komfortku ze względu na bezszwowe wykonanie”. Stanik posiada podwójny obwód, zaś jego ramiączka są w pełni regulowane i z tyłu wszyte bliżej siebie, by nie ześlizgiwały się z ramion.

Zakres rozmiarowy: 36/80 F-H, 38E-H, 40DD-GG, 42D-FF, 44D-F, 46D-E.

Majtki 14-26 (figi i majtki z wysokim stanem).

Rosie – full cup, który wystąpi w kolorze czarnym i bladym różu w kolekcji bazowej, zaś sezonowo w kolorze niebieskim (plus liliowe hafty):

Stanik ten to full-cup i zostanie uszyty z laminowanego, wzmocnionego materiału. Także i w tym przypadku ramiączka z tyłu zostały wszyte bliżej siebie.

Rozmiary: 36F-H, 38E-H, 40DD-H, 42-46D-H.


Doły (majtki i szorty) 14-26.

Pure Lace (T-shirt bra), który jest bliźniakiem modelu Pure wykonanym z elastycznej koronki. 


Sezonowo stanik ukaże się w kolorze fioletowym, zaś w kolekcji bazowej dostępny będzie kolor cielisty i czarny. Biustonosz, choć jest miękusem – posiada termicznie formowaną miseczkę szytą z dwóch warstw, pomiędzy którymi znajduje  się dodatkowy panel zbierający. Stanik również posiada ramiączka wszyte z tyłu bliżej siebie. Pomimo ozdobnego charakteru – ramiączka mają pełną regulację (pokrywająca je koronka została wyprofilowana w ten sposób, by umożliwić przesuwanie się po niej regulatora).

Rozmiarówka: 36F-H, 38E-H, 40DD-GG, 42D-FF, 44D-F, 46D-E.

Doły (majtki i szorty) 14-26.

Model Dina – full-cup, który jest nowością lini Sculptresse w sezonie AW2013. Jej konstrukcja oparta jest na kroju balkonowym modelu Belisse. Stanik ma miseczki uszyte z laminowanej, wzmocnionej tkaniny zaś pas obwodu podszyty jest od spodu bawełną.


Rozmiary: 36F-J, 38E-J, 40DD-J, 42D-J, 44-46D-HH.

Majtki i stringi 14-26.

Ostatni biustonosz tej kolekcji to także full-cup, który otrzymał wdzięczne imię May. Stanik ten uszyto również z laminowanej  tkaniny zaś miseczka posiada side-support (boczny panel zbierający).

 


Ciekawy nadruk (uwielbiam róże!) oraz kolory spowodowały, że uznałam May za najbardziej urodziwy model w tej kolekcji.

May posiada w pełni regulowane ramiączka oraz podszyte od spodu okolice haftek.

Rozmiarówka: 36F-HH, 38E-HH, 40DD-HH, 42-46D-HH.

Figi i szorty 14-26.

Kolekcja, jak się dowiedziałam – została zainspirowana często wykorzystywanym i podkreślanym w modowych kanonach lat 60-ych kobiecym kształtem klepsydry. W jej designie (kolekcji, nie klepsydry;) możemy dopatrzeć się elementów wzorniczych zapożyczonych ze słynnych jaj Faberge. W ten sposób postanowiono uatrakcyjnić paniom klasyczne fullcupowe i balkonetkowe konstrukcje. Cieszy mnie niezmiernie, że firma So Chic zdecydowała się na współpracę z modelką plus size. Wpłynęło to pozytywnie na wiarygodność przekazu.

Ogólnie rzecz biorąc – zatrudnianie ostatnimi czasy tego typu modelek na pokazach bielizny dedykowanej paniom o pełnych kształtach to trend, który zdecydowanie popieram i który bardzo przypadł mi do gustu. Widziałam przedwczoraj na fejsbukowym profilu Stanikomanii zdjęcie takiej modelki zrobione podczas kontraktacji sezonu AW2013 innej brytyjskiej marki. Byłam pod wrażeniem. “Magnifique!” zakrzyknąłby zapewne mistrz Rubens po jej ujrzeniu i chwycił za pędzel :). Bo na szczęście piękno, kochani, nie jest równoznaczne z posiadaniem jedynie słusznego rozmiaru XS czy S, jaki starają się w naszej podświadomości zaszczepić kreatorzy większości światowych marek.

Póki co nasi, rodzimi producenci bielizny nie wpisują się w większości w ten nowy, “puszysty” trend. Żywię jednak nadzieję, że niebawem dojdą sami do odpowiednich wniosków. Najprawdopodobniej stanie się to wtedy, gdy zauważą, że panie o pełniejszych kształtach to całkiem dochodowy target. Zaś target ten oczekuje nie tylko szerokich obwodów i workowatych misek (choć faktycznie – czasem puszyste panie pytają mnie zrezygnowanym tonem “czy ma pani coś w rozmiarze 90D?”, zakładając z góry, że oblekę je w jakiś beżowy namiot z miseczką z rozciągliwego materiału; ja jednak uważam, że to konsekwencja wieloletniej nieświadomości własnego rozmiaru i obecnej oferty rynkowej). Target ten coraz dobitniej, niemal na naszych oczach, uświadamia sobie, że ma pełne prawo wymagać nie tylko odpowiednich rozmiarów, ale także dobrych konstrukcji, jakości i  estetyki.

To właśnie chce zapewnić mu marka Sculptresse, która wydaje się być godna zainteresowania i którą będę bacznie obserwować.

A co Wy sądzicie o “pełnofigurowym” trendzie w bieliźnie i na wybiegach? Czy popieracie moje zdanie i według Was jest to dobre zjawisko, czy jednak niekoniecznie?

 

10 komentarzy

  • tfu.tfu

    mi się nie podoba nazwa “puszysty”. puszyste to mogą być włosy, futro, koc… zdecydowanie wolę “plus size” albo cokolwiek innego. dla mnie ta “puszystość” jest po prostu bardzo nietrafionym eufemizmem na większy rozmiar.

  • magdalaena1977

    Ja też nie lubię określenia puszysta w stosunku do osoby otyłej.

    A co do bielizny – biustonosze leżały na tej pani ok, ale IMHO fatalnie wypadły majtki. Nie wiem, czy pokazowe egzemplarze były po prostu za małe czy też problem leży w konstrukcji i tym, że gruba kobieta zazwyczaj ma miękki tłusty brzuch i tłuste biodra. Ergo ubierani ich w nisko zabudowane stringi to naprawdę nie jest dobry pomysł. Dużo lepiej wypadłyby wysokie majtki sięgające powyżej linii pępka.

  • renulec

    Jedna z pierwszych w Polsce modelek plus size, którą bardzo cenię za całokształt (dzisiaj sama jest zresztą właścicielką agencji modelek) – Agnieszka Czerwińska, napisała kiedyś na swoim blogu “Wiele osób uważa, że puszysty może być jedynie kotek a nie kobieta. Dla mnie jednak nie ma znaczenia czy ktoś używa nazewnictwa: puszysta modelka, modelka size plus czy też xxl. Nie posiadam wymiarów 90 60 90, nie mam długich, smukłych nóg, ani idealnej figury ale idealnie się z tym czuję” 🙂 Przy okazji podrzucam linka do felietonu jej autorstwa, który ukazał się bardzo niedawno na sophisti.pl. Myślę, że jest wart lektury 🙂 http://www.sophisti.pl/felietony-i-porady/aga-czerwinska-aga/plus-size-wiekszy-wymiar-piekna/

  • clarisse

    No cóż, nazewnictwo jest generalnie rzeczą kontrowersyjną. Z jednej strony chciałoby się nazywać rzeczy po imieniu, z drugiej strony, owo “po imieniu” jest niezbyt sprawiedliwe, bo “gruby” ma wydźwięk pejoratywny i tyle. “Szczupły” jest pozytywny, “chudy” niby przeciwieństwem “grubego”, ale w jest stosunkowo neutralny. W momencie, gdy chce się promować pozytywne nastawienie do własnego niedoskonałego ciała, użycie określeń nacechowanych daje nam w d… na starcie. Stąd poszukiwania innych słów: XXL, plus size, puszystość. Oczywiście każdy ma tu swoje skojarzenia. Mnie na przykład szlag jasny trafia ile razy widzę swój rozmiar konfekcyjny (42) zaklasyfikowany jako plus size – a w świecie modelingu zdaje się już modelka nosząca 40 to plus size :). I razi mnie, kiedy ktoś – nieważne, czy to osoba gruba czy szczupła, szczególnie że przez internet tego nie widać – mówi o osobach grubych, że są tłuste. Tłuste mogą być dla mnie potrawy albo zwierzę na ubój 😉

    “Puszysto mi” – no bo jak ma być? XXL-owo mi? Plus-sajzowo mi? Grubo mi? A może tłusto mi? Z tego wszystkiego tylko “puszysto” jakoś brzmi – choć ja bym się pewnie zastanawiała, czy aby nie należałoby powiedzieć “puszyście”? 😀

    Ale moim zdaniem (niezależnie od tego, że nie czuję się plus size, a puszyste są dla mnie koty) kwestia nazewnictwa nie powinna przysłaniać przekazu tekstu. Bo chodzi o to, że ktoś odważa się wreszcie pokazywać kobiece ciało normalne, przeciętne, grubsze czy szczuplejsze, ale takie, jakie ono jest, bez katowania go płynnymi dietami czy innymi wynalazkami mającymi na celu uczynić je bardziej znośnym dla publiki. Dla mnie to bardzo ważne. To że wychodzi na scenę babeczka z biustem takim, jaki mam ja, albo z brzuchem takim jak ja mam, nie ma oporów przed pokazywaniem swojej figury. Bo to sygnał dla mnie, że ja też jestem normalna, a nie jakieś tam monstrum, które powinno schować się w worku pokutnym, bo swoim istnieniem obraża ludzkie oczy. Oby jak najwięcej takich przykładów. (Tak, tak – otyłość jest szkodliwa dla zdrowia. Ale może być też skutkiem, a nie przyczyną chorób. A panująca w świecie mody moda na chudość i promowanie “jedynie słusznego” wzorca kobiecej sylwetki jest co najmniej równie szkodliwe, bo co otyłość. Widziałam anoreksję z bliska – nikomu nie życzę zetknięcia z nią.)

    Za to muszę się zgodzić z Magdalaeną, że producenci majtek (i spodni też) mają tendencję do zapominania o różnorodności kształtów brzuchów i pup, nawet jeśli już się nauczyli, że biusty mogą być od A do K. Wszędzie biodrówki. Figi, stringi, szorty – ale biodrówki. Bardzo mało jest ładnych wysokich fig do kompletu. Jak ktoś nie ma figury do skąpych majteczek lub po prostu ich nie lubi, to skazany jest na reformy a la Bridget Jones 🙂 Jest kilka chlubnych wyjątków, jak wywijane figi (fold) w kostiumach kąpielowych czy wysokie figi do niektórych effuniaków, ale poza tym bryndza.

  • renulec

    @Clarisse, pozwoliłam sobie zacytować Cię na facebooku, mam nadzieję, że nie masz mi za złe :)? No i właśnie – puszysto czy puszyście? Notę edytowałam i zmieniałam “puszyście” na “puszysto” i na odwrót. Dałam w końcu za wygraną, bo słowniki dopuszczają chyba obie formy. Polska język jest jednak baardzo trudna 😉

  • yaga7

    Fajnie, że są takie modelki :))

    A co do majtek – mnie akurat się bardzo podoba trend biodrówkowy. Niestety, mam taką figurę (czy taką oponkę albo brak bioder, zwał jak zwał), że figi normalne są zwykle luźne dołem, ciasne górą, figi wysokie są stanowczo za ciasne górą, bo są sporo poniżej mojej talii, a jedynie szorty i niskie majtki są dobre, bo są tak samo szerokie górą, jak i dołem 😉
    Mam jedne baaaardzo wysokie figi sięgające faktycznie do mojej talii (rozmiar ok), ale też jednak wyciska się oponka. Naprawdę bardzo chętnie zobaczyłabym, jak wyglądają dobrze dopasowane wysokie figi na modelce powyżej 42 rozmiaru – chociaż z drugiej strony na tych zdjęciach fajnie wyglądają te czerwone figi i takie mogłabym mieć. Ale ja pewnie miałabym oponkę 😉

    Aha, modele Sculptresse są fajne, jeżeli tylko 36 nie będzie na mnie za luźne, to na pewno coś przetestuję.

  • kasica_k

    Co do kolekcji – przymierzałam May (w którym to celu porwałam egzemplarz z wieszaka i uciekłam do łazienki 😉 i oprócz tego, że ładny, to jeszcze wygodny i ładnie leży, byłam przyjemnie zaskoczona. Spore miseczki – byly tylko trochę na mnie za małe, mimo że miały rozmiar 36F, czyli 2 miseczki za mało. Zgadzam się z twierdzącymi, że pani modelka ładniej wygląda w głębszych majteczkach. Poza tym jestem bardzo na tak, jeśli chodzi o “puszystość” na wybiegu 🙂 Sculptreski nareszcie mogły się zaprezentować jak trzeba. Przyznam się tu, że udało mi się wynegocjować krótką “prywatną sesję” i sfotografować je na modelce w świetle trochę lepszym niż to wybiegowe. Rezultaty wkrótce pokażę 🙂
    Dziękuję za pochwałę pracowitości 😉 Dodam, że obok mnie niezmordowanie pracowała Redakcja bloga Small Cup, w którym możemy teraz podziwiać przepiękną bieliznę Mimi Holliday.

  • renulec

    @Yaga, mam nadzieję, że jak coś przetestujesz, to podzielisz się z nami swoją opinią?

    @Himberee, zaglądaj więc za jakiś czas tutaj (myślę, że tabelka zostanie niebawem uzupełniona o markę Sculptresse) docs.google.com/spreadsheet/ccc?key=0AqvoAWrDeDAwdGw5alp5NHoyVk9IRzhKWlYxajJ0Mmc#gid=0

    @Kasica_k, serdeczne dzięki za podzielenie się wrażeniami z mierzenia. Prywatna sesja foto też chodziła mi po głowie, ale nie śmiałam prosić. Wygląda jednak na to, że do odważnych świat należy i dobre zdjęcia na modelkach jednak będą, SUPER! Obie pracowite Redakcje podziwiam więc za wysiłek włożony w pracę przy wspólnym parapecie i serdecznie pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *