Czemu więc, zamiast wrzucać towar do sklepu – siedzę od rana na podłodze razem z moją kochaną sunią, jamniczką?
Zaczęła się wczoraj dziwnie zachowywać, widać, że coś ją bardzo boli i nie jest to kręgosłup (mieliśmy już niestety te problemy i coś o tym wiem).
Przyznam (choć może nie powinnam szerzyć akurat TU takiej antyreklamy) że wszystkie staniki świata oddałabym za to, by jej teraz pomóc. Do naszej kochanej, niestrudzonej wetki-pani Sylwii możemy pojechać dopiero po południu.
Wierzcie mi, nie widziałyście smutniejszych oczu, niż oczy cierpiącej przyjaciółki…