Biegnąc rano przez uśpiony jeszcze Biłgoraj, otrzymałam celny cios kasztanem w łepetynę, co dość boleśnie uświadomiło mi, że JUŻ MAMY JESIEŃ. Cios był od kasztanowca, bynajmniej od żadnej z moich Klientek, heh.
No i patrzcie, co z tego wyszło…Nawet typowa asymetria jest 😉
Czy teraz do końca moich dni wszystko będę kojarzyć ze stanikami? A może jest na to jakieś lekarstwo, panie doktorze?
Haha, kreatywna, a juści. Tym bardziej, że w Biłgoraju plac nazywa się Wyzwolenia, kasztany jadalne wyglądają inaczej a modelka naprawdę ma imię na “U” a nie “Z” 🙂 Ale o tym sza, bo od czego jest wyobraźnia. Asymetria jest za to autentyczna :)))
Przed każdym sezonem jesiennym wyławiam z płaszczy i kurtek takie wysuszone, pomarszczone, brązowe kuleczki. Nie pamiętam, czy ja kiedyś w ogóle się oparłam świeżym, błyszczącym kasztanom. zUzanna nie jest małobiuściasta 🙂
Kasico, na stanikomanię nie ma lekarstwa, mówisz? A czemu nikt mnie nie uprzedził? Byłabym ostrożniejsza wcześniej! O, ja nieszczęsna !
Może i ostrożniejsza, ale z tą “nieszczęsną” to się nie zgodzę 😉 Stanikomania toż to przecież same wybuchy euforii na widok nowych modeli (przemilczmy te późniejsze rozczarowania, że coś nie leży, albo w ogóle nie dla nas rozmiary – popatrzeć i poślinić się zawsze można :P) Z kasztanami też tak mam, tylko ja zbieram je w ilościach nieraz przekraczających możliwości moich kieszeni, a potem tak żal mi je wyrzucać… 😉
7 komentarzy
kulka_kulkowa
Renulcu, kreatywna bestia z Ciebie! A asymetria jaka piękna 🙂
renulec
Haha, kreatywna, a juści. Tym bardziej, że w Biłgoraju plac nazywa się Wyzwolenia, kasztany jadalne wyglądają inaczej a modelka naprawdę ma imię na “U” a nie “Z” 🙂
Ale o tym sza, bo od czego jest wyobraźnia.
Asymetria jest za to autentyczna :)))
aleksandromaniak
Genialne zdjęcie 🙂
A stanik jaki to? ;))))
renulec
Aleksandromaniaku,
a KEIA Pink, błękitna Riva dostąpiła zaszczytu, by nam obwieścić na blogu jesień 🙂
kasica_k
Uwielbiam kasztany… Ale Zuzanna o imieniu na U chyba nie jest aż tak małobiuściasta? 😉
Dzieło piękne!
Co do lekarstw natomiast – według mego skromnego doświadczenia, na stanikomanię nie ma lekarstwa 😉
renulec
Przed każdym sezonem jesiennym wyławiam z płaszczy i kurtek takie wysuszone, pomarszczone, brązowe kuleczki. Nie pamiętam, czy ja kiedyś w ogóle się oparłam świeżym, błyszczącym kasztanom.
zUzanna nie jest małobiuściasta 🙂
Kasico, na stanikomanię nie ma lekarstwa, mówisz? A czemu nikt mnie nie uprzedził? Byłabym ostrożniejsza wcześniej! O, ja nieszczęsna !
varietta
Może i ostrożniejsza, ale z tą “nieszczęsną” to się nie zgodzę 😉 Stanikomania toż to przecież same wybuchy euforii na widok nowych modeli (przemilczmy te późniejsze rozczarowania, że coś nie leży, albo w ogóle nie dla nas rozmiary – popatrzeć i poślinić się zawsze można :P)
Z kasztanami też tak mam, tylko ja zbieram je w ilościach nieraz przekraczających możliwości moich kieszeni, a potem tak żal mi je wyrzucać… 😉