Dobry, polski, TANI strapless – bajka w odcinkach (część II)
– królewno, w świecie prawią, że bardzo wybredna jesteś! Bułkami białymi gardzisz, po pierwszym-drugim gryzie grymasisz, a straplesa dobrego, polskiego i niedrogiego nadal nie masz! Prostakiem nie jestem, maniery dworskie znam, ale nie wiem, czy z wierzchowca mego fatygować mi się chce, jeśli być może lewą nogą wstałaś i mnie również natychmiast oddalić raczysz po obejrzeniu sampelków moich!
Królewna zafrasowała się wielce. Nikt dotychczas, starając się o jej względy, nie zwracał się do niej w tak impertynencki sposób! Co robić z takim drabem, któremu w zasadzie średnio zależy na tym, by wkraść się w jej łaski? Coś on jest zbyt pewny siebie! Niech idzie jej z oczu, do stu złamanych fiszbin i nie wraca tu więcej! Ale…jeśli ten jego rezon jest spowodowan wyjątkowością staników, które w swoich sakwach wiezie? Ajajaj! „Jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji, by nie ucierpiał królewski majestat, niesforny rycerz karku zgiął, a ja – bym obejrzała sobie bezstresowo próbniki?” myślała w popłochu.
– Wiesz co, rycerzu? Ani ty, ani zapewne staniki twoje atrakcyjnymi mi pewnie nie będą, ale rumaka masz przedniego! Sprzedasz mi go? – I tu królewna zaproponowała rycerzowi sumę będącą równowartością dwóch nowych Maserati (w sumie jesteśmy w bajce, a kogo stać, jak nie królewnę, prawda?). Rezolutnie nie dodała, że w promieniu 200 km żadnego innego konia trudno było uświadczyć, ponieważ wszystkie wierzchowce pognano właśnie na coroczny spis powszechny do sąsiedniego królestwa.
Tak więc, gawędząc o najnowszych modelach aut sportowych (rycerz zdradził, że, aczkolwiek ich wielkim entuzjastą jest, ale prawa jazdy nie ma) rycerz i królewna dobili targu. Biały ogier (z matki Balkonetki – stadnina w Janowie Podlaskim i ojca Panasza – stadnina Tarka w Wólce Wieprzeckiej) wkroczył dumnie na dziedziniec zamkowy, a rycerz otrzymał…dwa ciężkie worki wypełnione po brzegi talarami.
– Królewno? A jakże mam teraz w dalsze peregrynacje się udać, skoro ani wierzchowca nie mam, ani sakwy moje lżejszymi się nie zrobiły? Może będziesz tak łaskawa i jednak przenocujesz w królewskim zajeździe kolegę pasjonata koni (w tym mechanicznych) oraz brafittingu?
Zbliżał się wieczór, więc Sławko w obliczu pożarcia go przez wilki lub nieostanikowane strzygi z nieodległej Puszczy Solskiej nagle zmienił front.
„Ha! I tu cię mam, rycerzyku!” – ucieszyła się w myślach królewna. Zaś, zachowując powagę monarszego oblicza, odrzekła łaskawie:
– Zadysponuję, by udostępniono ci salon. Przypadkowo przechowuję tam bieliznę, ale przecież z tematem jesteś zaznajomiony…cdn.