Uncategorized

szanuj pracownika swego (niekoniecznie możesz mieć lepszego)

Otóż, gdzieś tak koło 19-ej, kiedy w domu pojawił się TŻ, po wymianie poglądów “za” i “przeciw” , wyruszyliśmy na przedświąteczne zakupy. Późno? Niekoniecznie. Nie jestem typem, który do świąt przygotowuje się miesiąc, wolę wtedy być.

Jednak wartości wyższe swoją drogą, a zakupy zarobić trzeba, coby z głodu nie zejść podczas celebracji, nes pa. Wybór nasz padł na jeden z supermarketów. Wszystko w jednym miejscu, tanio, a przede wszystkim SZYBKO.

U wejścia powitały nas poisencje oraz hiacynty, ozdobione bombkami i Mikołajami (zaiste, hiacynt i Mikołaj, co za trafna kompozycja!). Oraz pewien szczupły blond-młodzian, który wszem i wobec obwieścił do zawieszonej przez ucho słuchawki, że “teraz włączyłem na konferencyjny, możemy rozmawiać swobodnie”. Tym sposobem, gdziekolwiek się nie znajdowaliśmy (a dziwnym trafem zawsze gdzieś w jego pobliżu), byliśmy mimowolnymi słuchaczami jego rozmów typu “biznesowego”.

“Młode wilki, w pogoni za sukcesem. Nawet kupując marchewkę na święta, nie są w stanie się zdystansować. Przejdzie mu z wiekiem” obwieściłam pobłażliwie, porozumiewawczo puszczając oko do TŻ-a.

Przebiegliśmy przez warzywa, przyprawy, nabiał. Właśnie przeprawiałam się ku alkoholom, gdy do moich uszu dotarły słowa “naszego” szczupłego blondyna “Co pani robiła przez cały dzień? Nooo, ja widzę, że pani NIC nie robiła! ” i tym podobne. Ze zdziwieniem skonstatowałam, wychynąwszy zza pryzmy ptasich mleczek (9,99zł), że młody ów człowiek nie prowadzi już rozmowy przez telefon, a najzwyczajniej musztruje panią, obsługującą stoisko, przy którym stoję! Ujawniłam się w całej swej krasie, omijając zręcznie czatujące na mój łokieć  wedlowskie czekolady, by swoją obecnością speszyć lekko młodziana, w którym domyśliłam się jakiegoś zwierzchnika nieszczęśnicy. Na widok klienta powinien zamilknąć, prawda? Jak mawiają wszyscy mentorzy oraz architekci kariery – nasza kadra menadżerska świadczy o nas przecie!

Ależ, okazało się – nic podobnego! Blondas nabrał na mój widok wiatru w żagle i dawajże, wypytywać tę panią na cały dział, “ileż to ona pracuje w tej firmie, długo, prawda?”. Pani na to, że “teraz święta, towar znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pół godziny temu dokładała, naprawdę!”. Pan Przemądry nie dał wiary jej słowom, a jego przesłuchanie (nazywajmy rzeczy po imieniu) stawało się coraz bardziej głośne i żenujące.

Odeszliśmy na bok, w celu udania się do kas.

Jednak nie. Wróciłam.

Nie potrafię udawać, że nic się nie dzieje, kiedy, kurtka na wacie, jakiś szczaw, najprawdopodobniej prosto po studiach, “przeciąga po szmacie” kobietę, która mogłaby być jego matką! Zostawiłam w tyle lekko skonsternowanego TŻ-a i natarłam na Bladego Blondyna.

Nie bardzo pamiętam, com mu tam nagadała, ale był chyba zbyt zaskoczony, by wydukać z siebie cokolwiek.

Lawirując pomiędzy artykułami z działu chemii gospodarczej oraz kosmetyków, dzieląc się swą dezaprobatą wobec takich “menadżerskich” zachowań  z innymi klientami supermarketu, udaliśmy się na parking, gdzie, warknąwszy pod nosem kilka epitetów pod adresem wiadomego osobnika (z czego co najmniej jeden, o ile dobrze pamiętam,  zaczynał się na “d”), pomogłam przepakować zakupy do bagażnika.

Przyjechaliśmy do domu.

Na swoim terenie, opanowawszy lekkie wzburzenie, wypytałam dokładnie TŻ-a, czy bardzo się za mnie wstydzi i czy mnie nie poniosło zbyt.

“No, żartujesz chyba? Pietkiewicza mogłaś sobie co prawda darować, bo ten młodzian nie wyglądał mi, mimo skończonego zapewne marketingu i zarządzania, na kogoś, kto wie, kim był ten pan i jaki poradnik popełnił, ale co do reszty – całkowicie się z Tobą zgadzam! Żenada – prawda, powinien się wstydzić – prawda, pani mogłaby być jego matką – prawda, i powinien uważać na szkoleniach z HR – prawda, ha, po trzykroć prawda! Powinien szanować podwładnych i twoja noga tam więcej nie postanie, zaś twoje zakupy mogą traktować jako pożegnalne – nie ulega wątpliwości!” odrzekł rozbawiony. A smutno dodał  “Wybacz, ale Ty młoda i głupia jeszcze jesteś. Uważasz, że takie sceny to rzadkość? Ja myślę, że większości nie widzimy, ponieważ wydarzenia tego typu rozgrywają się najczęściej na zapleczu”…

Nie mam pracowników. Ale jeśli kiedykolwiek kogoś zatrudnię – nie będę się nad nim wytrząsać, nie będę się nim NIGDY zasłaniać. Będę go szanować i godnie opłacać. Niedoceniony, upokorzony i sprowadzony do parteru człowiek nie będzie pracował z zaangażowaniem, a jego pasja i zainteresowanie pracą będą zawsze pozorne.

Póki co – nikogo nie zatrudniam, ale mam nadzieję, że kiedyś do tego dojdzie.

I nie będę brała przykładu z tego supermarketu, jeśli chodzi o sposób traktowania pracowników. A jeśli, mimo wszystko, ktoś kiedyś powie, że Renulec to wredna małpa, co się znęca nad pracownikami, to przypomnijcie mi tę notkę, co? Wydrukuję ją wtedy i przykleję sobie centralnie na czole. Słowo honoru daję.

Oprócz tego, z przygotowań świątecznych, uprałam i uprasowałam przeogromną firanę, z czego jestem bardzo dumna.

I to by było chyba na tyle.

Z kuchennego centrum dowodzenia przedświątecznym rozgardiaszem pozdrawiam

-Renulec ( vel Walcząca z Garami 😉

6 komentarzy

  • varietta

    Hmmm… widzę, że jesteśmy na tym samym etapie świątecznych przygotowań:
    Też jestem szalenie dumna z moich wyprasowanych firanek ;P
    (cholery organzowe sobie wymyśliłam i jakby ich nie prać delikatnie i nie prasować dziesiątki razy zawsze wyglądają… eh…szkoda gadać, …ale mam to już za sobą i dumna jestem, a co! :D).

    Co do traktowania pracowników – bardzo mnie to boli, że tak wiele osób godzi się na takie traktowanie z obawy o pracę, a w zasadzie bardziej ze strachem przed zmianą/poszukiwaniem pracy i tkwią latami w takim poniżeniu. Głównie tak to wygląda w większych zakładach pracy, fabrykach, itd. Może jestem naiwna, ale wydaje mi się, że gdyby więcej ludzi miało odwagę walczyć o swoją godność przecież i zdrowe warunki pracy, to pracodawcy też w końcu może nauczyliby się szanować i doceniać swoich pracowników, bo w końcu to oni tworzą w dużej mierze wizerunek i ogólnie ich firmę.

  • renulec

    Varietto,
    firanki to furda, dziś walczę z pierogami (z kaszą oraz z kapustą i grzybami).

    A mnie w sytuacjach, kiedy jedna (ROZUMNA kurdemol!) istota ludzka poniża drugą istotę ludzką – od razu zapala się czerwona lampka, a po bardzo krótkiej chwili włącza agresor. I z tego powodu nie nadaję się na dłuższą metę na pracę w firmie posiadającej podległościową strukturę kadry.
    Niech żyją więc wszystkie wolne zawody oraz sklepy internetowe i samosobiesterowanie

  • super.anczysko

    Firanki będę prasować dziś, ale do ja tam mam za firanki:) Nie wielkie, wąskie, ale długie, 20 min wszystkiego. Gorzej, bo rozpoczyma krucjatę namawiania mojego dochodzącego, coby mi okna umył:)

    Naprawdę, to mi wygląda na typa, co to z chłopa pan. Okropne. I potem to tacy ludzie zostają szefami, dyrektorami, prezesami, posłami. Szok.
    Dobrze zrobiłaś, popieram. Szkoda nerwów, ale zareagowałas prawidłowo.

  • varietta

    No, to ja już z mamą pierogi pokonałam tydzień temu i zamrożone czekają na wielkie wyjście 😉 Pierogów z kaszą nigdy nie jadłam, a brzmi to bardzo interesująco 🙂
    U mnie robi się ruskie, i z kapustą i grzybami, a z kaszą (gryczaną) są gołąbki :]
    Pomimo całego rozgardiaszu świątecznego to lubię to pichcenie, chyba w tedy dopiero wiem, że idą święta. Zawsze ciekawe jest dla mnie co podaje się na wigilijny stół. Niby to regionalnie jakoś się różni ogólnie, ale zawsze z kim bym nie rozmawiała, to u każdego znajdzie się coś innego, ciekawego 🙂

    Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę mogła już w końcu poczuć, jak to jest być samosobiesterowalnym 😉

  • renulec

    Super.anczysko,
    chłopów nie obrażaj, ten pan by zbyt nobilitowany został, gdybyśmy postawiły go w jednym rzędzie z tymi ciężko pracującymi ludźmi.
    Okna mam nadzieję już lśnią ? 😉

    Varietto,
    zrobić i zamrozić! Że też ja na to nie wpadłam!
    Trzymam kciuki za samosterowalność, kup od razu zapasowy akumulator, bo energii to pochłania ona sporo 🙂

  • magdus86

    fajnie by było, jakby wszyscy pracodawcy mieli takie podejście 🙂 szkoda, że rzeczywistość tak często rozmija się z naszymi marzeniami..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *