Biłgoraj i okolice :-),  visual merchandising

merchandising po biłgorajsku – bra fitterka śpi, a jej rośnie

Jej wykonanie było bardzo proste, jednak nic by z tego nie wyszło, gdyby nie pewien pan Janek, który jest wykonawcą dwóch pięknych, solidnych jesionowych siedzisk do huśtawek (mam zamiar naprawdę później ich używać).

Po nawierceniu w nich otworów, zostały pomalowane białą, akrylową farbą:

Do zawieszenia miały zostać użyte grube, jutowe powrozy. Niestety, w całym mieście nie mogłam nic podobnego znaleźć, więc skapitulowałam i zakupiłam ozdobny łańcuszek:

Próba generalna w bocznej przymierzalni wypadła nieźle:

Mogłam więc pocieszyć zniecierpliwioną Martę, że już niedługo powisi na zapleczu:

Najbardziej “ryzykownym” elementem witryny była zielona “trawka”, która została posiana dosłownie kilka dni wcześniej. Przez pierwsze 48 godzin chodziłam nerwowo wokół skrzynek – czy coś tam w ogóle wyrośnie? Na szczęście roztoczański jęczmień (bo o nim tu mowa) kiełkuje jak szalony, więc rychło przekonałam się, że moje obawy były niezasadne:

Styropianowe zajączki, zakupione “u Chińczyka” zostały pomalowane na różne kolory:

a następnie – nabite na patyki do szaszłyków i umieszczone w skrzynkach z jęczmieniem:

Wszystkie elementy, po ustawieniu i zawieszeniu ich w witrynie dały efekt następujący:

Zadecydowałam, że będzie to witryna wiosenno-świąteczna. Choć kolorowe jajka byłyby świetnym elementem dekoracyjnym – nie chciałam zapędzić się zbyt daleko z tą symboliką 😉

Poza tym – mam już za sobą pierwsze postrzyżyny (dociekliwym odpowiadam od razu, że ta owłosiona ręka nie należy do mnie):

Żniwa planuję zaraz po maturach 😉

7 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *